poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 12

Nie jest łatwo być uwodzicielem, gdy jest się zakonnicą. Xabi przekonał się o tym nader boleśnie. Kiedy Anna zaczęła drżeć jak liść w jego ramionach, a jej różane usta rozchyliły się, szepcząc:
- Och Xabier... Najdroższy...
Rudobrody poczuł się wtedy jakby ktoś mu przypiął skrzydła do ramion i wsadził na Pegaza.
I wtedy właśnie, gdy sycił się niczym nektarem tymi słowami, padającymi z najukochańszych usteczek, za nimi, niczym wystrzał, czy wręcz grom z jasnego nieba rozległ się głos Eufrozyny.
- A cóż wy tu moje drogie robicie? - zapytała podejrzliwie.
Anna i Xabi zamarli jak żywy obraz, on nachylony nad nią.
- Bo my... bo ja... eeee... - Alonso szukał rozpaczliwie jakiejś wymówki.
- Paproszek! - wykrzyknęła Anna. - Wpadł mi do oka!
- Tak, tak, Anna wyjmowała tom z górnej półki i rozumie siostra... - podchwycił Xabi.
- A siostra Xabieria była tak miła, że mi zechciała ten paproszek wyjąć - dokończyła Anna.
- Doprawdy? - głos Eufrozyny był cierpki niczym ocet.
- Tak właśnie było - przyświadczyła gorliwie Anna.
- No cóż, moje oczy nie są już takie jak kiedyś - stwierdziła Eufrozyna. - Wydawało mi się, że widziałam coś zupełnie innego. Najwyraźniej się pomyliłam.
Anna uświadomiła sobie, że wciąż znajduje się w ramionach Xabiera i czym prędzej się z nich wyrwała.
- Znajdź mi dziecko ten tom o ziołolecznictwie - zażądała Eufrozyna. - Muszę coś sprawdzić.
Podała Annie tytuł i autora. Nowizcjuszka błyskawicznie przyniosła żądane dzieło i podała z dygnięciem szpitalniczce. Ta podziękowała i łypiąc podejrzliwie na siostrę Xabierię i zarumienioną nowicjuszkę, wyszła.
Xabi, rzecz jasna, chciał powrócić do przerwanej czynności, ale Anna zaprotestowała.
- Nie możemy - rzekła stanowczo. - Nie chcę być twoją zgubą.
- Ale Anno... ja cię kocham!
- Jeśli mnie dotkniesz - rzekła drżącym głosem, a oczy jej się szkliły - to zacznę krzyczeć!
Xabiemu opadły ręce.
Do końca dnia zarówno Iker jak i Xabi snuli się z frustracją i nieszczęściem wypisanym na twarzach.
Kolację zjedli w milczeniu w odróżnieniu od Ronalda i Gutiego, którzy dyskutowali o czymś z ożywnieniem. Wzbudziło to podejrzenia i tak już czegoś domyślającej się Eufrozynie.
Lustrowała ich przymrużonymi oczami niczym inkwizycja i urząd skarbowy w jednym.
Po kolacji i wieczornym różańcu, Guti poszedł do mieszkania, które wcześniej zajmował ojciec Laurenty, natomiast fałszywe siostrzyczki udały się do swojego skrzydła klasztornego.
Ramos, Pepe, Iker i Xabi leżeli już w łóżkach gdy drzwi do pomieszczenia otworzyły się z hukiem a w progu stanął nie kto inny jak Guti. Miał na sobie dresowe spodnie, koszulkę Realu w rękach zaś trzymał dwie wypakowane siaty.
- Siema prostaki!- uśmiechnął się szeroko.- Myśleliście, że zjecie kolacyjkę, siusiu paciorek i lulu? Wujek Guti przybył rozkręcić imprezkę!- wypakował siaty wyciągając z nich sześć połóweki czystej.
- Ja pierdole.- Pepe schował głowę pod kołdrę.- Rano nie wstaniemy i mniszki znowu nabiorą podejrzeń.
- Nie labidź.- Ramos nabrał ochoty na pijaństwo. - Dzisiaj mieliśmy cieżki dzień.
- Kto miał ten miał...- mruknął rozeźlony Xabi.
- Będziemy się teraz kłócić kto przeżył gorszą traumę?- zapytał Ramos. - Wam nikt nie kazał stać na czatach, gdy Guti posuwał Emmanuellę w szopie.
Ikera i Xabiego wcięło.
- Napijmy się!- Iker sięgnął po flaszkę.
Wytrzaskał ją "po pysku", stuknął łokciem o dno a potem z lubością odkręcił otwierając banderolę.
Pociągnąwszy tęgi łyk podał Brodatemu, który również nie szczędził sobie procentów, następnie kolejka poszła dalej.
Ronaldo już od dobrej godziny siedział w łazience, ale nikogo to nie zdziwiło. Zabrał całe narecze żeli, balsamów i odżywek, więc musowo spędzi tam jeszcze drugie tyle.
Po pół godziny panowie opróżniali drugą połówkę a ci o słabszych głowach byli już lekko zrobieni.
Guti rozwalił się na łóżku w dormitorium siostrzyczek zaciągając się papierosem.
- Miesiąc temu postanowiłem zmienić życie w tym celu pojechałem do Polski.
- Do Polski?! A w czym ci Polska ma pomóc? - Kepler spojrzał na Hiszpana ze znudzeniem.
- Pragnąłem się wyciszyć! Spotkałem nad morzem pewną kobietę i...
- I?- zapiszczał podekscytowany Ronaldo.
- Co i? Zapuściłem nura w jej bimbałki bim bam pim pam...
- Guti prowadź nas do końca twojej światłej myśli. - zaapelował Iker
- Powiedziała mi coś, co zaczęło wywierać wpływ na moje wybory! Laseczka miała 1,60 wzrostu i wyznała mi, że woli bzykać się z siatkarzami bo jak chce im zrobić loda, nie musi klękać! Jaki jest wniosek?!- zapytał z dramatyzmem w głosie.
- Celibat?- zapytał słabo Xabi
- Nie! - parsknął Guti - Bzykaj tylko laski 1,7 wzwyż! - zarechotał obleśnie a Ramos dołączył do niego czkając cały czas.
Guti podszedł tanecznym krokiem do strapionego Ikera.
- Słuchaj Świętoszku mam dla ciebie zajebistą propozycję.
- Czego chcesz?- zapytał podejrzliwie kapitan.
- Może wyjdziemy stąd na nockę i pobawimy tu i tam? W Saragossie na pewno jest jakiś przybytek rozkoszy.
- Nie bywam w takich miejscach.- odpowiedział chłodno Iker
Guti zaśmiał się rubasznie.
- A co wolisz w kącie trzepać prącie?! Przecież cię stać!
- Gutierrez odpierdol się od niego jest zajęty!- warknął rozeźlony Pepe.
- Zajęty to może być sracz a jego przecież ta całaa Krbonarra rzuciła dla szejka z Monaco. Widocznie miał większe kropidło od Ikera.
- On smali chochelki do renowatorki.- do rozmowy włączył się Cris.
- Jak już to cholewki.- poprawił go Ramos
- Aaaaa to zmienia postać rzeczy! Fajna z niej dupeczka, ale skoro Iker ma ją na oku, Brodaty gania za nowicjuszką Anną to ja z miłą chęcią rozgrzeszę Emaniuellę. - Na grzechu smroda najlepsza jest święcona woda! Pim pam!
- Możesz przez kilka dni trzymać węża w ukryciu! To jest klasztor do cholery! - Kepler czuł, że wódka o zawiłej nazwie "Żubrówka czysta de luxe" - nie otumaniła go jeszcze na tyle, żeby nie reagować na pierdolenie eks piłkarza.


Jakiś czas później

- To niezaspokojone pragnienia trzymają nas przy życiu.- rzekł sentencjonalnie Iker wpatrując się w księżyc za oknem.
Rudobrody przypomniał sobie Annę, którą niedawno trzymał w objęciach i właśnie odlatywał we własny świat marzeń, gdy po pomieszczeniu rozniósł się śmiech Ramosa.
- Znaczy co? Jak zjedziesz na ręczny i nakryje cię sprzątaczka z łapą w spodniach, to też niezaspokojone pragnienie? - zapytał nawalony Ramos
Kepler zakrztusił się wódką przyniesioną przez Gutiego a zawartość jego ust wylądowała na twarzy CR7.
- Co robisz? Plujesz na mnie tą taniochą? Zatka mi pory! Będę miał zmarszczki!
- Nie dramatyzuj...to porządna wódeczka!- zakasłal Gutierrez.
-Kurcze co jest grane? Nie narzeka na klasztor, jest szczęśliwy i się śmieje...- Pepe spojrzał na Ikera.
- Jest zadowolony, śmieje się sam do siebie. To może oznaczać tylko jedno.- zauważył Cris, uśmiechając się tajemniczo.
- Ma w planach dupczenie?- zapytał fałszywy eminencja.
- Najarał się?- wypalił Ramos
- Nie taniocho! Jest zakochany!- wykrzyczał Ronaldo
- Ale w kim?- zapytał Xabi
- A skąd ja mam to wiedzieć? Przecież nie jestem wróżbitą Davidem!- jęknął CR7
- Villą?!- zdziwili się koledzy.
- Miłość... - westchnął Xabi. - To potężna siła, nie dziwię się, że porwała także Ikera. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Annę...
W jego stronę posypał się grad brudnych skarpet.
- Zamknij się, tumanie brodaty! - zażądał stanowczo Pepe. - Mam dosyć twojego podniosłego pieprzenia.
- Wszyscy mamy - mruknął Ramos. - W gębie jest mocny, a jednej zakonnicy nie może poderwać.
- On jest romantykiem.- ziewnął Gutierrez- Oni muszą zrobić całą otoczkę, zanim dobiorą się do rajskiego ogrodu rozkoszy.
- Ja bym to dawno zrobił - prychnął Cris. - Jakby zobaczyła mój kaloryferek, od razu by uległa!
Kepler poczuł, że stanowczo potrzebuje kolejnej butelki z kolorowej siatki Gutierreza.
Godzinę później Guti poległ na łóżku Alonsa, tymczasem Cris po opluciu wódką poczuł nagłą potrzebnę powtórnej kąpieli.
- Ostrożnie taniochy, idę z pod prysznica...Aaaaaaaa! - wykrzyknął Cris łapiąc się za stopę.- Uszkodziłeś mi kostkę! Co ty robisz?- darł się na Casillasa, który wypuścił z ręki gitarę, znalezioną gdzieś w przyklasztorenej graciarni. Przez nieuwagę, gdy odnajdywał w zakamarkach umysłu rym, upuścił ją na stopę CR7.
- Pisze piosenkę.- odpowiedział a jego oczy zalśniły natchnieniem.
Cris zmarszczył nos, równocześnie sprawdzając w lusterku, czy krem ze śluzu ślimaka z drobinkami srebra, wchłonął sie wystarczająco. Musiał używać tego smrodu, ale co miał zrobić? Od zmartwień zaczęły robić mu się zmarszczki a ta twarda woda źle wpływała na jego delikatną skórę.
- Piosenkę? Ja wam zaraz zaśpiewam piosenkę!- zrzucił szlafrok stojąc w różowych slipkach, odebrał Ikerowi gitarę i zawyła żałośnie. - Z miłości do Bernabeu... muszę grać z taniochami... Z miłości do Bernabeu... muszę podawać brzydalom... Nienawidzicie mnie... a ja kocham Bernabeu... Z miłości do Bernabeu... jestem w miejscu pełnym pcheł...- zajęczał jak prosiak prowadzony na rzeź.
- Muszę się napić.- Pepe wzniósł oczy do ku sufitowi.
- Ja też...-mruknął Ramos.
Xabi myślal o Annie, nie kontaktując zupełnie a Iker był w ciężkim amoku.
Koło północy fałszywy biskup został odprowadzony do swojej kwatery na parterze skrzydła wschodniego, a fałszywe siostrzyczki, czkając, chichocząc i wzdychając ułożyły się do snu.
Ranek był całkiem zwyczajny, spędzony przez piłkarzy na modlitwie (mszę odprawił wikary z miasteczka), pracy i pilnowaniu, żeby Guti nie zrobił nic głupiego. Xabi zdołał po śniadaniu porozmawiać przez chwilę z Anną, złapawszy wychodzącą z korytarza i zaciągnąwszy w ciemny kąt.
- To co się stało wczoraj, nie może się powtórzyć - oznajmiła stanowczym szeptem. - Ja... ja pójdę się wyspowiadać do Jego Ekscelencji Gutierreza.
- Nie! - Xabi nieomal wrzasnął. - Nie - powtórzył ciszej - nie do Gutierreza!
- Czemu nie? - zdziwiła się Anna.
- Bo on... - Xabi zaciął zęby. - On nie jest biskupem, to były gracz Realu. Tylko nie mów nikomu.
Anna zasłoniła dłonią twarz.
- Niedługo się okaże, że Eufrozyna to Florentino Perez w przebraniu - prychnęła. - Czy wyście poszaleli?
- To nam się wymknęło spod kontroli. Ale to wszystko dla ciebie! - jęknął Xabi.
- Nie! - oznajmiła stanowczo. - Nie mogę.
I uciekła.
Opodal nich, na dziedzińcu, rozgrywała się scena nieco innego rodzaju.
- Siostro Eufrozyno, ma siostra dużo pracy? - Tekla dopadła szpitalniczki z wypiekami na twarzy.
- Nie, akurat nie - odparła Eufrozyna. - Papiery porządkuję.
- A może mi siostra pożyczyć siostrę Cristę? - zapytała ogrodniczka. - Oczywiście o ile siostra Crista się zgodzi. Bo widzi siostra, mszyce mi się panoszą strasznie. Beczkę wyciągu z czosnku mam, ale to jeszcze trzeba przetrzeć i z ziołami przegotować. Emanuella kotła nie dźwignie, a jest mi potrzebna do pikowania siewek, bo siostra Sergia to jak czołg jest...
- Z czsonku, siostra powiada? - Eufrozyna przerwała potok wymowy Tekli. i uśmiechnęła się kątem ust - A to nie mam nic przeciwko.
Cris bardzo się ucieszył, że nie będzie musiał siedzieć znowu w infirmerii, wąchać paskudnych zapachów i patrzeć na tę starą, zasuszoną ropuchę. Ach, praca w ogrodzie! Świeże powietrze! Słońce! Będzie można poprawić blednącą opaleniznę!
Jakże gorzkie było jego rozczarowanie, gdy dowiedział się przy czym ma spędzić cały dzień. Otóż Tekla zaprowadziła jego i Ramosa do szopy, tej samej w której spotkał się swego czasu z Gutim. Na klepisku, stanowiącym podłogę szopy, stał wielki kocioł, na stole pod oknem leżały zaś zioła, podzielone na porcje.
- Tam macie kuchenkę, kochane - Tekla wskazała w kąt pomieszczenia, gdzie znajdowała się sfatygowana i poobijana kuchenka gazowa. - Ziółka już wam podzieliłam, żeby łatwiej było, a wyciąg z czosnku macie w tej beczce koło kompostownika. Chochla gdzieś tu jest, to sobie nalejecie do kotła, potem ziółka i pół godzinki na małym ogniu.
- Z czosnku? - zapytał Ronaldo, z narastającą zgrozą.
- A jak przegotujemy? - Ramos był nastawiony praktycznie.
- To tam macie czystą beczkę przed szopą, postawiłam wam - odparła Tekla. - Ja lecę pikować!
I zostawiła ich samych.
- Ciężko będzie go wypełnić - rzekł smętnie Cris, patrząc na wielki, stalowy garnek.
W półmroku rozbrzmiał poważnie brzmiący głos Ramosa.
- Weź wazelinkę Cris, jak się popieści to się zmieści!
- Głupek - obraził się Ronaldo.
Minęły trzy godziny, a beczka wciąż nie chciała pokazać dna. Tymczasem CR7 mógłby przysiąc, że cały, caluteńki, przesiąkł na wylot zapachem czosnku. Włosy, skóra, ba nawet paznokcie, gorzej, nawet wnętrzności walą mu cholernym czosnkiem.
- Pewnie nawet wątroba mi śmierdzi! - jęknął rozdzierajaco., spoglądając w mętną, bulgocącą ciecz w garnku.
- A kto będzie twoją wątrobę wąchał? - zdziwił się Ramos. - Do ludożerców się wybierasz? Syp te zioła.
Cris westchnął tak, że aż na powierzchni wywaru zrobiły się fale.
Jakieś pół godziny później do szopy wpadła niczym bomba Bernarda Solari, jedna z nowicjuszek.
- Wszyscy na dziedziniec , przed kościół, zaginęło dziecko! - wrzasnęła ile sił w płucach, a na jej pucołowatej twarzy malowało się głębokie przejęcie.
- Alleluja! - zakrzyknął Cris, widząc w tym uwolnienie od czosnku. - To znaczy, o mój Boże! Co za straszna nowina!
Na dziedzińcu były już wszystkie siostrzyczki, nowicjuszki, jak również ziewający niemiłosiernie biskup Guti, oraz Paloma, z pędzlem w dłoni. Wszyscy oni wpatrywali się w młodego policjanta w mundurze, jednego z trzech stróżów prawa w miasteczku.
- Zaginęła sześcioletnia dziewczynka, Dulce Porras - mówił z namaszczeniem. - Miała jej pilnować starsza siostra, ale zagadała się z Pedrem od piekarza no i mała wyszła z domu. Widziano ją, jak szła na wzgórza, o tam - machnął ręką.
- Dlaczego nikt jej nie zawrócił? - zirytowała się matka Germana.
Policjant westchnął.
- Bo ten co ją widział, był idiotą - wyjaśnił zgryźliwie. - Jakiś turysta, psia mać, zresztą już pojechał w diabły... przepraszam - mruknął, skarcony spojrzeniem Eufrozyny. - W każdym razie nie mamy ludzi do szukania i komendant prosi o pomoc. Ludzie z miasteczka tam się boją chodzić, bo tam straszy.
- Straszy, czy nie, trzeba Dulce poszukać - rzekł stanowczo Iker, zmarszczywszy brew. - Matko, jeśli matka pozwoli, zabrałabym moje towarzyszki i nowicjuszki i przetrząśniemy tamten teren.
- Ja też pójdę - rzekł Guti. - Tak nawiasem mówiąc, co tak śmierdzi?
- Ja też - Paloma pomachała pędzlem.
- Jak ty idziesz, to ja też! - wrzasnęło coś zza muru, głosem psychiatry Jose Alfonsa. - Nie zostawię cię samej z tymi dziwolągami!
Iker zacisnął zęby. Gdyby miał wolną chwilę, chętnie by z tym idiotą porozmawiał... tak po męsku, ale miał akurat ważniejsze sprawy na głowie.
Casillas podzielił ochotników na kilka grup, sam biorąc ze sobą Palomę, nowicjuszkę Marię Sanz, Ramosa i upierdliwego Jose Alfonsa de Leona.
Wszyscy zaopatrzyli się w latarki i ciepłe okrycia a porozumiewali się za pomocą telefonów komórkowych, które otrzymali dowódcy grupy.
Grupa Ikera zaczęła przeszukiwać las obrastający wschodnie zbocze wzgórza. Maria Sanz dreptała jak najbliżej Ikera, Paloma szła zaraz obok niej za nią świrolog, natomiast pochód zamykał Ramos.
- Tu straszy...- jęknęła nowicjuszka żegnając się raz po raz.
- A co takiego straszy?- zapytał Iker.
- Duch jednego z władców Asturii, którego podstępnie zabił książę Aragonii a potem zakopał zwłoki w tym lesie. - odpowiedziała Paloma.- Na szczęście jes to tylko bujda światło ćmiąca ale wiesz...tzn wie siostra jak to jest w małych miasteczkach. Ludzie uwierzą nawet w ufo w szczerym polu. - spojrzała na Casillasa a jemu zrobiło się gorąco.
"Zaginęło dziecko a ty myślisz, żeby zgubić resztę i zniknąć z Palomą w gąszczu leśnym"
- Patrzcie tam coś się świeci!- Ramos wskazał ręką przed siebie.
Grupa bez szemrania ruszyła przed siebie ku źródłu tajemniczego światła.

Tymczasem grupa Xabiego przeszukiwała jeden z krańców wzgórza a właściwie jego najbardziej stromą stronę.
Oprócz Brodatego w ekspedycji uczestniczył Cris, Bernarda Solari, Anna i Pepita Romero.
- Już zmierzcha i nic tutaj nie zobaczymy.- stęknęła Bernarda wchodząc pod górkę i ziejąc niczym lokomotywa parowa. - W dodatku cały czas czuję zapach czosnku a jestem na niego uczulona.
Ronaldo wbił w pulchną nowicjuszkę wrogie spojrzenie.
- Jesteś wampirem, że boisz się czosnku?- zapytał zjadliwie na co Bernarda odpowiedziała mu hardo i bezczelnie.
- Nie jestem, ale smród niemytego ciała i przetrawionego czosnku potrafi odstraszyć nawet skunksa!
- Tusza jak u hipopotama również!
- Ro..Siostro Cristo!- upomniał go Xabi- Proszę zająć się przeszukiwaniem terenu a ty Bernardo nie prowokuj jej.
Anna i chuderlawa Pepita zachichotały ubawione tą przepychanką a Xabi poczuł nagły przypływ załamania nerwowego.
Właśnie podchodzili do wzniesienia, gdy Brodaty zaczepił sandałem o wystający korzeń i runął w dół turlając się niczym wielki głaz.
Anna, Papita i Bernarda krzyknęły ze zgrozą a Ronaldo poczał gonić toczacego się Alonsa.
- Jezu Chryste to klątwa! To klątwa Jonasza!- płakała Anna.
Gdy dobiegły do Ronalda ujrzały Xabiego leżącego niczym zmarły z poobijaną twarzą, ręką pod dziwnym kątem i przekrzywionym welonem.
Ronaldo próbował go cucić, natomiast łkająca Anna złapała go za dłoń szepcząc formułki modlitw.
- Xabi, Xabiiierio!- klepał go po twarzy.- Obudź się! Umarłeeaaaś?- jęknął CR7
Xabi otworzył oczy patrząc to na zapłakaną Annę to na Ronalda w końcu jego wzrok spoczął na gwiazdach.
- Umarłem!- wyszeptał a potem zemdlał.
- Zabiłam go!- zawyła Anna.
- Go?!- zapytały unisono Pepita i Bernarda
- Ją.- odpowiedział mechanicznie Cris- Anna jest w szoku.
- Zabiłaaaaaaaaaam.- płakała tuląc się do chłodnej dłoni Alonsa.
- Nie zabiłaś!- Cris poklepał ją po ramieniu. - To był wypadek a poza tym Xabieria będzie żyła, ale musimy zanieść ją do tego dworu za wzgórzem.
- Tam straszy!- Bernarda jęła się żegnać.
- Straszy, czy nie straszy musi go zobaczyć lekarz a podobno jakiś tam przyjmuje.
- Doctor Hu, ale on jest obłąkany! To potwór!- odpowiedziała Pepita. - Porywa ludzi i robi na nich nielegalne i nieetyczne eksperymenty!
______________________________________________________________________
I znowu mamy obsuwę... No nic życzymy Wam miłego czytania :)
Haha musiałyśmy dodać ten obrazek :D
             Pozdrawiamy Fiolka& Martina :)

18 komentarzy:

  1. Ta ekspedycja na pewno odsłoni wiele tajemnic związanych z siostrzyczkami;0 Nie męczcie juz chłopaków, ułóżcie im jakoś przyszłość:) Czekam na NN, pozdrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio rozdział. Biedny Xabi...
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to nam się pod koniec narobiło. Przez to jeszcze bardziej jestem ciekawa co się będzie działo w następnym rozdziale, na który już czekam z niecierpliwością. Mam nadzieję, że Xabiemu nic się nie stało i nie stanie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Seryjnie ludzie wierzą w przesądy?! Dla mnie to chyba jakiś idiotyzm (bez obrazy). No na końcówce się porobiło ale mam nadzieje że ten "stuknięty doktorek" będzie normalny i wszystko wróci do normy.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No to namieszalyscie. Biedny Cris i Ramos, cali z czosnku...
    No i oczywiscie Xabi, nie bedzie mial latwo. I jeszcze ten nie tego lekasz. Bedzie sie dzialo. Pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  6. oczywiście bardzo ciekawy rozdział. Cris myślał, że spędzi czas na świeżym powietrzu, a trafił z deszczu pod rynnę. przynajmniej mógł liczyć na towarzystwo Ramosa. o! teraz nasze kochane siostrzyczki staną się detektywami! mam nadzieję, że jakoś pomogą w odkryciu zabójcy tej dziewczynki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tam nikt nie zabił dziewczynki :P Dziecko zaginęło i ruszyła ekspedycja poszukiwawcza.

      Usuń
  7. Ale się nie mogę doczekać następnego rozdziału, jestem strasznie ciekawa co się stanie z biednym Xabim i oczywiście czy znajdzie się zaginione dziecko :D.

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :D dzieję się, dzieję. Już na początku chciało mi się śmiać z opisu "Rudobrody poczuł się wtedy jakby ktoś mu przypiął skrzydła do ramion i wsadził na Pegaza." hahaha :D a później jeszcze śmiesznej! "Taniochy" Crisa zawsze mnie doprowadzają do śmiechu. Baaardzo jestem ciekawa co wydarzy się w następnym rozdziale!

    OdpowiedzUsuń
  9. Co tu dużo mòwić... ROZDZIAŁ FENOMENALNY <3 czekam na następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahha ja nie mogę normalnie za każdym razem jak wchodzę na to opowiadanie to płaczę ze śmiechu.
    Współczuję biednemu Xabi'emu :C Byleby przeżył leczenie doktora Hu czy gdzie go tam w końcu wyniosą hahaha xD
    Guti jak to Guti... Nie wiem co mam napisać o Gutim hahha xD rozwalił mnnie i tyle. (jak zawsze xd)
    A Ronadlo, śmierdzący czosnkiem o.O Ugfh. to musiało być dla niego straszne przeżycie :P Teraz mogą nim wampiry odstraszać :P Nie muszę się nawet tego nawiedzonego miejsca bać xD CR7 bohatarem ;d
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. hahaha xD kocham to <3 Cris i ten czosnek ;D haha xD
    ciekawe co się stanie u tego doktora xD
    oryginalny blog- cudowny <3
    nominowałam cię do The Versatile Blogger :)
    Nominowałam cię do The Versatile Blogger :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Co oni by bez Gutiego i jego wódeczki zrobili? ;>
    Hhaha ależ sie Crista nacieszyła tym świeżym powietrzem, aż całą ją pochłoną zapach czosnku xd
    Końcówka dramatyczna! Mam nadzieję, że dziewczynka się odnajdzie i Xabi jest w jednym kawałku xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach ten Cris ;D Świetny blog <3 Nominowałam cię do The Versatile Blogger :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niezły odcinek. Guti i jego polskie wódki... Normalnie luksus, nawet w klasztorze mają :D
    Cris i jego marudzenie jest po prostu cudowne. Robi to dodatkowo w taki słodki sposób, że chce się normalnie z niego śmiać. Normalnie miał tyle świeżego powietrza, że to szok xd
    Końcówka zaskakująca. Mam nadzieję, że po pierwsze odnajdą tą małą dziewczynkę. Natomiast po drugie Xabi wróci do klasztoru w jednym kawałku. Nie ma to jak jego szczęście.
    Proszę mnie nie informować o nowościach, gdyż znikam ze świata bloggowego.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwodziciel Xabi :D Eufrozyna to też nie miała kiedy przyjść. Mam nadzieję, że ta siostra nic nie podejrzewa, bo się chłopcy dopiero by wkopali. Guti mnie rozbraja. Hehe to się panowie uwalili jednym słowem :D Iker piszący piosenkę – nieźle im odwala już :D Poszukiwania dziecka- może być ciekawie. Iker to za chwile znów się rzuci na tego palanta. I na koniec jeszcze Xabi trafi do ześwirowanego lekarza. To opowiadanie z rozdziału na rozdział robi się co raz lepsze :D Nie mogę doczekać się kolejnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojojoj to się nam porobiło :) Mam nadzieję, że z Xabim wszystko w porządku. Co do Ikera to uwielbiam, gdy jest zazdrosny. ;3 To takie słodkie a wódka Gutiego rozwala. :D Czekam na nexta i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko, ten rozdział to naprawdę ryje banie :D
    ...do demaskacji jeden krok...
    a tak w ogóle to przepraszam za zaległości u Was - ale wiecie, jak to jest w wakacje - więcej człowieka w domu nie ma niż jest ;) także postaram się oczywiście wszystko nadrobić :)
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń