środa, 24 lipca 2013

Rozdział 13



    Ogrodzenie posiadłości oplecione było dzikim winem, w większości martwym, festony uschłych pędów zwisały też z żelaznej, ręcznie kutej furtki. Spomiędzy nich szczerzyła się zastygła w metalu paszcza jakiegoś potwora.
   - Strasznie tu - szepnęła Pepita, żegnając się znakiem krzyża.
   - Ja wam mówię, to szaleniec - oznajmiła Bernarda, podtrzymująca z jednej strony poobijanego Xabiego.    - Powinniśmy uciekać!
   - Ktoś może by otworzył? - zasugerował Ronaldo z drugiej strony Alonsa, nie ukrywając irytacji. Rudobrody był ciężki, poza tym wymagał obejrzenia przez lekarza, a te gęsi tu stały i klekotały bez sensu.
Anna spojrzała na pobladłą twarz Xabiego, wzniosła oczy w niebo, po czym nacisnęła klamkę.
   - W imię Boże....! - rzekła.
    Furtka otworzyła się, wydając przy tym przeciągły, powolny zgrzyt, jak każda szanująca się furtka rodem z horroru. Pięcioosobowa grupka wstąpiła na chodnik z kamiennych płyt, popękanych i poprzerastanych trawą i mchem, jak również jakimiś dziwnymi, małymi grzybkami.
   - Czy mi się wydaje, czy ja słyszę Procol Harum? - zdziwiła się Bernarda. - No wiecie, ten ich przebój, "Bielszy odcień bieli"?
   - Coś słyszę - potwierdziła Anna z wahaniem.
   - Ja też - powiedział Cris. - Muzykę.
Pepita zmarszczyła czoło, myśląc intensywnie.
   - Bernarda, a skąd ty taką muzykę znasz? - zapytała.
   - Mój ojciec tego słuchał w kółko, zwłaszcza jak się najarał - odparła Bernarda. - No jak bonie dydy, to jest Procol Harum!
   - Dobiega zza drzwi - rzekł z lekkim wysiłkiem Xabi.
   Wszyscy spojrzeli na masywne, dębowe drzwi, rzeźbione w skomplikowane, wężowo-potworne ornamenty, kryjące się w cieniu masywnych kolumn ganku.
   - Faktycznie - stwierdził Cris. - Doktor Hu ma dziwny gust do muzy.
Dotarli wreszcie pod same drzwi. Anna ujęła w dłoń mosiężną kołatkę i załomotała.
    Przez chwilę panowała głucha cisza, rozcieńczana jedynie sączącą się ze środka muzyką.
Potem drzwi otworzyły się, również poskrzypując, zupełnie jakby pochodziły z horroru wytwórni Hammer.
Drżąca i przerażona grupka (nawet Ronaldo podzwaniał zębami) weszła do wielkiego hallu o ścianach wyłożonych drewnem i dawno nie odkurzanych, o czym informowały powiewające tu i ówdzie pajęczyny.        Na przeciwległym końcu hallu znajdowały się imponujące, drewniane schody, owijające się wokół obudowanego mosiężnymi kratami szybu staroświeckiej windy.
   - Rany, tu Dracula mieszka, czy coś? - zapytał osłupiały Cris, patrząc na przykurzoną rycerską zbroję, ustawioną pod ścianą.
   - Nie, doktor Hu - odparła Bernarda z irytacją. - Mówiłam, że jest walnięty.
Straszliwy rzęgot i dzwonienie zagłuszyły końcówkę jej wypowiedzi. Cała grupka, z wyjątkiem poturbowanego Xabiera, podskoczyła w górę, zaskoczona i przerażona. To stary zegar szafkowy wybił godzinę.
    Winda szczęknęła, zgrzytnęła, po czym w szybie pojawiła się zjeżdżająca z góry kabina. Z chrobotem zatrzymała się na parterze, po czym ktoś znajdujący się w jej wnętrzu odsunął z chrzęstem mosiężne kraty.
   - Jak się macie? - zapytał nieznajomy, wysoki i szczupły mężczyzna z imponująco rozczochraną fryzurą, odziany jedynie w szkarłatny, jedwabny szlafrok i czarne skórzane spodnie. - Wybaczcie, nie ma dzisiaj mojego wiernego lokaja, dałem mu wychodne.
   - My mamy tu chorego, ale chcieliśmy tylko zatelefonować.- odezwała się nieśmiało Anna.
   - Zróbcie coś!- jęknęła gruba Bernarda.
   -Co?- pisknął Ronaldo.
   - Cokolwiek! - zasyczała Pepeita.
Xabi czuł jakby w głowie rozdzwoniły mu się wszystkie dzwony z Asturii.
   - Och jest pani stało?- zapytał zaaferowany doktor mrugając, jak się wydawało wytuszowanymi rzęsami. - Och kochaniutka zarost pani rośnie? Czy pani czasem nie jest słodziutką transwestytką z transseksualnej Transylwanii?- zapytał kokieteryjnie.
Ronaldo nie mógł powstrzymać śmiechu, Anna zaczęła kaszleć a nowicjuszki patrzyły na wszystko z autentycznym przerażeniem.
   - Nie jestem transem!- wycharczał Alonso.
   - Nie?! No nie powiedziałbym.- zarechotał doktor.- Proszę do mojego gabinetu a panie pingwiny zostaną przed drzwiami, wejdzie tylko ta ślicznotka z oczami jak sarenki. -spojrzał w stronę Anny.
   - Ale ja muszę...- wyjąkał Cris, nie chcąc by przyjaciel został zdemaskowany. Kto wie co temu świrowi może przyjść do głowy. A jak przeszczepi Alonso mózg i Brodaty oszaleje na dobre? Jak stanie się dziwadłem albo gejem?!
   - Skarbeńku...musi to na Rusi...- odpowiedział doktor.- Pachniesz czosnkiem a ja...- poruszał ustami muśniętymi błyszczykiem.- Nie lubię tego zapachu.- puścił mu buziaka, po czym pomógł Annie wgramolić Alonsa do gabinetu.
   Ciężkie, dębowe drzwi zatrzasnęły się za nimi z hukiem a Cris został sam z przerażonymi nowicjuszkami, które padły na kolana i zaczęły się modlić.

    Tymczasem grupa Gutierreza podążała przez wzgórza, porośnięte gęstymi krzakami. Grupa to była skromna, zaledwie czteroosobowa, złożona z Gutiego, Pepe, pięknej, blondwłosej policjantki i młodego policjanta, tego samego, który obwieścił w klasztorze zaginięcie dziewczynki.
    Pepe od razu dojrzał, gdzie mianowicie koncentruje się spojrzenie Gutiego i nie poczuł się zdziwiony, ogniskowało się ono bowiem na kształtnym tyłeczku idącej przed fałszywym biskupem policjantki.
   - Guti, opanuj się - wysyczał półgębkiem. - to glina!
   - Władza mnie podnieca - odparł Guti, również szeptem.
   - Powstrzymaj swojego rumaka.
   - Widząc taką dupeczkę?- zapytał fałszywy nuncjusz.- Jakbym jej wjechał w te bimbałki, to zobaczyłaby kto ma właściwą władzę.- zarechotał Guti.
Pepe tylko jęknął w duchu. Kroiła się katastrofa.
    Grupka podążała wytrwale przez zarośla. Policjantka co chwilę pochylała się i rozgarniała krzaki, w poszukiwaniu dziewczynki.
Guti wreszcie nie wytrzymał.
Kiedy piękna funkcjonariuszka pochyliła się po raz kolejny, poklepał ją po tyłku. Przedstawicielka władzy wyprostowała się gwałtownie.
   - Spałował ktoś kiedyś eminencję? - zapytała wrogo.
Guti chwycił się pod bok.
   - Byłabyś pierwsza, maleńka - odparł zalotnie.
   - Niech eminencja trzyma ręce przy sobie - odparła nieprzejednana przedstawicielka prawa.
   - Nie mogę, dziecko - odparł Guti. - To zew natury!
   - Chyba zlew.- mruknął pod nosem Pepe.
     Gutierrezowy chamski podryw przerwał dziecięcy płacz. Policjant poświecił latarką w stronę zarośniętej leszczyną, leśnej dróżki. W odległości kilkunastu metrów stała mała, umorusana, dziewczynka a jej ciemne oczy wyrażały ogromny strach. Pepe nie namyślając się długo zakasał habit i wypruł w stronę dziecka jak rasowy sprinter. Pochwycił ją w ramiona, przytulając do siebie.
   - Jestem u Bozi?- zapytała mała Dulce.
   - Nie, ale jesteś bezpieczna kochanie.- odpowiedział stoper.
   - Jakie to wzruszające!- załkał fałszywie Guti łapiąc policjantkę za tyłek, za co dostał pałką po rękach. - Auaaa! Za co?
   - Nie lubię mazgai.- odpowiedziała policjantka z jadowitym uśmiechem.
   - Dla ciebie maleńka mogę być nawet supermenem!- Gutierrez nie zamierzał odpuścić.
  Ora Maria, bo tak miała na imię policjantka podeszła do niego kręcąc zgrabnym tyłeczkiem. Nie zauważył, że w prawej ręce trzyma niewielkich rozmiarów przedmiot. Dziewczyna przysunęła się do niego sunąc dłońmi w stronę jego spodni a gdy zbliżała się do dowodu jego chwały, poczuł jakby sam Zeus przyładował mu błyskawicą w krocze.
    Gutierrez złapał się za klejnoty, zginając się jak scyzoryk i spektakularnie padając na ściółkę leśną.
Nikt nie miał zamiaru mu współczuć, bo grupka cieszyła się z odnalezienia dziewczynki.

    Tymczasem grupa Ikera i Ramosa przedzierała się przez wyjątkowo krzaczastą część lasu w stronę migającego światełka.
   - Co to u licha jest?- zapytał Sergio zabijając wyjątkowo jadowitą komarzycę, która udziabała go w szyję.
   - Wygląda jak chatka w lesie.- Paloma przyjrzała się dokładniej, wychodząc na przód grupy. Nie zauważyła gęsto porastającego krzewu naszpikowanego wystającymi kolcami i z impetem wsadziła tam nogę.
Zawyła z bólu łapiąc się za stopę a w jej stronę od razu ruszyła reszta grupy.
   - Nic ci nie jest?- Iker złapał ją, żeby nie upadła co bardzo nie spodobało się Jose Alfonsowi.
   - Odsuń się pingwinie, jestem lekarzem!- próbował odepchnąć Ikera, ale cicha do tej pory nowicjuszka Maria Sanz pacnęła go po głowie latarką.
   - Trochę szacunku dla habitu człowieku małej wiary!
Świrolog oburzył się, jakby właśnie ktoś stwierdził, że nosi damską bieliznę i nadymał się jeszcze bardziej.
   - Wszystkie jesteście takie same! Chwalicie Chrystusa a co tam wyrabiacie pod habitami to Bóg jedyny raczy wierzyć.
   - Jose!- syknęła Paloma.- Natychmiast przeproś siostry Ikerię i Sergię a także Marię. Zachowujesz się jak ostatni bucyfał bez mózgu.
   - A ty jesteś zaślepiona tą babochłopką! Co to jest Xena Wojownicza zakonnica?- ryknął świrolog. - Jesteś moja!
   - Nie jestem krową na targu! - odpowiedziała mu hardo.
Sergio przyglądał się wszystkiego z rosnącym zażenowaniem a w Ikerze gotowało się gorzej niż kotle czarownic.
Ramos zauważył, że jego kumpel lada moment wybuchnie i wtedy obaj się zdemaskują. Nie można do tego dopuścić!
   - Dasz radę chodzić?- Iker przytrzymywał Palomę, która z ufnością oparła się o jego szerokie barki. Czuł nacisk jej zgrabnego ciała i miał wrażenie, że zaraz przerzuci ją sobie przez ramię i uprowadzi jak najdalej od tego padalca. Chciał ją mieć tylko dla siebie. Święty, po raz pierwszy zgubił gdzieś swoją aureolę i nie zamierzał nigdzie jej szukać.
   - Wbiłam sobie cierń.- odpowiedziała słabo. - Między dużym palcem.
   - Może zostańcie tu a my sprowadzimy pomoc?- zapytała nowicjuszka.
   - To dobry pomysł.- przytaknął Sergio.- Damy wam dodatkową latarkę. Niedaleko słychać strumień, może trzeba przepłukać ranę.
   - Ależ ja się kategorycznie nie zgadzam!- oburzył się Jose Alfonso. - Nie zostawię cię z tą walkirią!
Ramos bez ceregieli pociągnął go za koszulę, tak żeby Maria i Paloma nie mogły usłyszeć o czym rozmawiają.
   - Te Michal Anioł!- zaczął spokojnie.
   - Co?-
   - Idź przypudrować nos.
   - Co? - powtórzył Jose Alfonso.
   - Wypierdalaj!
   - Jak śmiesz tak się do mnie odzywać?!
   - Albo pójdziesz z nami grzecznie, albo zobaczysz co to znaczy obraza stanu zakonnego. A chyba nie musimy cię zapewniać o sile argentyńskich służek Jezusa?- Ramos uśmiechnął się demonicznie,składając ręce niczym do modlitwy.
   - A gdzie przykazanie miłości bliźniego?! - kwiknął Jose Alfonso.
   - No jak to gdzie? - zdziwił się Ramos. - Przecież ja to tylko z miłości robię, chcę cię uchronić przed grzechem, synu.
   - Niewybaczalne - zabulgotał jeszcze świrolog, ale zaraz potem posłusznie potruchtał za Sergiem  i nowicjuszkami w stronę tajemniczego światła.

    Tymczasem Iker wziął Palomę na ręce i zaniósł na trawiasty brzeg niewielkiego strumyka, toczącego swe wody pomiędzy drzewami i krzewami. W jednym miejscu ów brzeg był na tyle szeroki, by tworzyc coś w rodzaju łączki, porośniętej miękką trawą i jakimiś kwiatkami, białymi, żółtymi i błękitnymi. Tam właśnie Casillas posadził dziewczynę, po czym natychmiast pożałował, że nie jest malarzem. Paloma w kwieciu wyglądała niczym jakaś nimfa, albo driada, w pełni godna uwiecznienia pędzlem najlepszego artysty.
Po chwili dotarło do niego, że gapi się na konserwatorkę jak cielę na malowane wrota, wzrokiem z całą pewnością nie przystojącym zakonnicy, więc odwrócił czym prędzej twarz.
    - Em, tego... to ja obejrzę tę twoją nogę - rzekł, przyglądając się swoim paznokciom.
   - Czy moja fizyczność siostrę przygnębia? - zapytała Paloma, prosto z mostu.
   - Mnie? A dlaczego?
   - Bo siostra jak coś do mnie mówi, to nie patrzy. Mam coś na twarzy? Zajad? Bo czasem jak mi taki skur...kowaniec wyskoczy...
   - Nie, nie masz.. wręcz, no, przeciwnie - rzekł Iker, czując, że uszy zaczynają mu płonąć zapowiedzią rumieńca.
   - Naprawdę? - Paloma drążyła temat. - To czemu siostra odwraca wzrok?

    Iker czym prędzej zdjął jej but i zaczął oglądać stopę. Istotnie, między wielkim palcem, a jego mniejszym sąsiadem tkwił paskudny kolec. Usunął go, jak najdelikatniej potrafił, a gdy podniósł głowę, napotkał bursztynowe oczy Palomy, wpatrzone w niego.
    - Nie bolało? - rumieniec zaczął się wylewać na policzki Casillasa.
   - Ani trochę - odparła dziewczyna. - Siostra jest bardzo delikatna.
Przez chwilę Iker nie wiedział co powiedzieć.
   - To bardzo przyjemne, co siostra robi - zamruczała Paloma, uśmiechając się jak sfinks.
Bramkarz spojrzał na swoje dłonie i uświadomił sobie, że wciąż trzymają stopę dziewczyny, a jeden z jego kciuków gładzi jej podeszwę delikatnym, okrężnym ruchem.
   - Ja, eee, jaaa... - cofnął zdradzieckie ręce.
   - Siostra co? - zapytała Paloma, przysuwając swoją twarz do jego twarzy. - A może powinnam powiedzieć: Santo?
W czaszce Ikera huczało jedno słowo: demaskacja! Co robić? Co robić?
Uciekać?
Wypierać się?
   - Mylisz mnie z kimś, dziecko - rzekł drżącym głosem.
Pokręciła głową, śmiejąc się.
   - Nie Iker, ciebie się nie da pomylić - powiedziała. - Poza tym już się wcześniej widzieliśmy.
   - Tak? - spytał głupio, a emocje szalały w nim jak pożar w fabryce fajerwerków.
   - Kilka lat temu, kiedy byłam chudą nastolatką z bardzo chorymi nerkami. Odwiedzaliście wtedy klinikę w Madrycie. Wielki Iker Casillas odwiedził bandę chorych dzieciaków i okazał się fajnym facetem, a nie nadętą gwiazdą. Zostałeś wtedy moim idolem! - roześmiała się.
    Z zakamarków umysłu Ikera wychynęło nagle wspomnienie, zrazu zatarte i niepewne, potem ostre i wyraźne. Wielkie bursztynowe oczy, patrzące smutno ze szpitalnego łóżka pod oknem...
   - Miałaś aparat na zęby i zaplatałaś włosy w mnóstwo warkoczyków! - wykrzyknął radośnie. - I rysowałaś wszystkim portrety, mnie też, ja ten portret wciąż mam, wisi u mnie w sypia... - uświadomił sobie, co powiedział. - O rany. No to się wysypałem.
   - Nie bój się Santo - rzekła Paloma pieszczotliwie. - Przecież cię nie wydam.
Pocałowała go delikatnie w usta i więcej Ikerowi nie było trzeba. Chwycił ją w objęcia i jął namiętnie oddawać pocałunki. .

    W gabinecie doktora Hu, Xabi modlił się intensywnie o zmiłowanie Pańskie. Ekscentryczny doktorek , powiewając połami rozpiętego szlafroka, zaprosił go na kozetkę. Ponieważ jednak nic w ty dziwnym domu nie wyglądało normalnie, z gospodarzem włącznie, kozetka miała kolor intensywnej czerwieni i kształt namiętnych ust. Z lekkim wahaniem Xabi opadł na ów mebel, czekając na to, co nastąpi dalej.
   - A więc, cóż to się siostrze stało? - zapytał doktor. Na jego pociągłej twarzy odmalowała się ciekawość, podkreślona jeszcze uniesieniem zamaszystych, ciemnych brwi.
   - Spadłam z urwiska - odparł zwięźle Xabier. - Boli mnie głowa, łokieć i staw skokowy.
   - Zechce się siostra - doktor uśmiechnął się szeroko. - Rozebrać.
   - Wykluczone - rzekł Xabi. -
   - A to dlaczegóż? Przed lekarzem nie ma wstydu!
Xabiemu w sukurs przyszła Anna.
   - Siostra Xabieria złożyła śluby czystości - rzekła  z pełną powagą. - Nie wolno jej pokazywać swego ciała żadnemu mężczyźnie. Może najwyżej zdjąć welon i podkasać habit.
doktor Hu westchnął.
   - Niech zdejmuje.
Obejrzał uważnie i obmacał delikatnie głowę piłkarza.
   - Cała - zakomunikował. - Zalecam odpoczynek dzisiaj i jutro, na wypadek wstrząsu mózgu. Wie siostra, żadnych ciężkich modłów. I jeść dużo bananów, banany są dobre!
    Potem obejrzał łokieć Xabiego, pomachał nieco jego ręką, orzekł, że to niegroźne stłuczenie, wreszcie przeszedł do kostki, skromnie wystawionej spod habitu.
   - Ładne ma siostra futerko na łydkach - zauważył. - Pierwszy raz widzę kobitkę z takimi chaszczami.
   - Niech się pan skoncentruje na mojej kostce - warknął Xabi.
   - Siostra Xabieria jest bardzo czuła na punkcie swej cnoty - wyjaśniła Anna.
   - Sorry, nie lubię futrzaczków, cnota siostry jest niezagrożona - odparł nonszalancko doktor, obmacując kostkę. - Na moje oko tylko skręcona. Zimne kompresy, mało ruchu i będzie w porządku. A na razie dam zastrzyk przeciwbólowy.
   - Zastrzyk? W co mianowicie? - zaniepokoił się Xabi.
   - W siostry świątobliwe zawzięcie- wyjaśnił doktor.
Alonso i Anna spojrzeli na siebie.
   - Poproszę koc - zażądała nowicjuszka. - Muszę siostrę przykryć. Śluby, rozumie pan.
Doktor wywrócił oczyma, ale koc dał, po czym jął szperać w szafkach i szufladach. Tymczasem Xabi podciągnął habit, spuścił nieco majtki, a spłoniona Anna owinęła kocem górne rejony jego nóg.
   - No dobrze - doktor wyprostował się, dzierżąc w dłoni strzykawkę jednorazową, wypełnioną bezbarwną cieczą. - Allons-y!
   - Alonso - poprawił odruchowo piłkarz, po czym ugryzł się w język.
____________________________________________________________________________
Witajcie!
Jak już zdążyłyście zauważyć(a niektóre nawet bezlitośnie nam wypomnieć) mamy epicką obsuwę.
Nie wyrobiłyśmy się w weekend, ani po weekendzie a dzisiejsza publikacja również była mocno zagrożona. Powód? Choroba.
Jeśli jedna choruje to druga, nie ma obowiązku przejmować jej roboty bo działamy w systemie parowym. Każdy rozdział piszemy wspólnie a oprócz Siostrzyczek, każda z nas ma także swoje projekty i opóźnienia. Mamy nadzieję, że się nie gniewacie i nas jednak zrozumiecie. 

I jeszcze przypomnienie. Żadnych Liebster Awards i tego drugiego plebiscytu pod rozdziałami, jeśli ktoś naprawdę czuje potrzebę nominowania nas(chociaż nie mamy czasu się w to bawić) to można wrzucić to do zakładki SPAM!
Dziękujemy za uwagę!

                                                                                Pozdrawiamy serdecznie
                                                                                               Fiolka&Martina ;)


17 komentarzy:

  1. super rozdział ♥ jebłam, leżę i nie wstaję xD wiedziałam, ze Paloma wie, że to Casillas ;D
    czekam na nn ;3
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spadłam z krzesła i uparcie zastanawiam się, która z was jest fanką Doktora Who XD Dziewczyny, wymiatacie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ikier i Xabi się wydali a zaraz reszta :D
    Ten instynkt "tacierzyński" u Pepe hahahaha
    A Gutiemu to od razu po łapach a nie genialne słowne potyczki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super
    Haha zaraz padne ze śmiechu
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam się na Was nie gniewam, rozdział wynagradza wszystko w stu procentach. Iker rozpoznany, może Paloma nie okaże się taką cnotką jak Anna. Kurcze, z całego opowiadania, najbardziej lubię Casillasa, czyżbym miała słabość do golkiperów? :D
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział zarąbisty, więc się nie przejmujcie tym że z lekkim opóźnieniem :P
    A po za tym jak zawsze się uśmiałam :)
    Pepe to ma podejście do dzieci :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, super, super:) Poprawiłyście mi humor,ja zawsze. Coraz więcej romantyzmu się wkrada do opowiadania;) pozdrawiam i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  8. haha !! jak zwykle uśmiałam się do łez xD. Rozwalił mnie doktor Hu, jak opisałyście jego wygląd i Guti. Ciekawa jestem co będzie dalej skoro Alonso zdradził swoje prawdziwe nazwisko. Życzę zdrówka i weny :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Extra!!! hahaha jebłam xD. ten doktorek był mistrzowski. Już wcześniej przepuszczałam, że Paloma wie o siostrzyczkach :), jestem ciekawa jak Alonso wybrnie z opresji razem z Anną.

    OdpowiedzUsuń
  10. Odcinek jak zwykle boski ;> Hahaha czyżby doktorka świerzbiły rączki, że chciał Alonso nam rozebrać? :p
    Guti, pacanku tobie to tylko w główce bimbały siedzą XD Podrywacz jeden, Pepe przebił wszelkie granice słodkości, a Iker, oj Iker to chyba dobry masażysta stóp :D
    Tak przeczuwałam, że Paloma się nie da zwieść, robi się ciekawie już na każdej linii ;d
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział :) na prawdę mi się podobał. Ciekawa jestem co wydarzy się dalej z Ikerem i Palomą :D Albo Xabim i Anną hehehe

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahha Xabi nie jest transwestytą no jak można! haha xD Doktorek -świetny ''jeść dużo bananów, banany są dobre'' hahaha xD I Jak Anna nam broniła czystości siostrzyczki Xabierii hahahah xd Normalnie leżę i nie wstaje rozdział cudowny *_*
    A Poloma se na łące z Ikerem.. Hymhymhym xD Ciekawe jak to będzie dalej hahah xd
    Dobrze, że dziewczynka się znalazła =akcja udana xD
    Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziwię się, że jeszcze nie dostali zawału. Matko ale ma chatę, serio jak z horroru. Jeszcze tego brakuje żeby doktorek ich zdemaskował. Guti to nawet w takich sytuacjach myśli tylko o jednym ;D Xena Wojownicza zakonnica rozwaliła mnie na zupełnie heh Iker i Paloma razem :D Przynajmniej jednemu się udało, teraz pora na Xabiego. Jeszcze do tego dojdzie, że się sam wygada. Oby lekarz tego nie słyszał. Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Allons-y? Czy ja tu widzę że ktoś Doctora Who ogląda? :D Taaa, to logiczne. Doktor Hu też może być.
    Guti jest totalnie zajebiście rozwalający xD
    Ikerowi się udało z Palomą, Xabi też powinien się porządniej do roboty zabrać. To do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro Paloma już wie, kim jest Iker, to może zostawi świrologa i będzie z nim? Mam taką nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. O Jezus Maria! Biedny, biedny Xabi futrzaczek... zastrzyki sa niefajne ;c wiedzialam, ze Paloma wie ze Iker to Iker i bardzo dobrze <3 Ramosiak nagadal swirologoqi, hahaha. Chce nastepny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. teraz dopiero trafiłam na bloga, nadrabiam rozdziały :) będe czytac :)
    --------------------------------------------------------------
    u mnie się ostatnio dużo pozmieniało, zapraszam Cię na notkę organizacyjną na :
    marii-realmadridstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń