Przez dłuższą chwilę piłkarze stali przed zamkniętą bramą
klasztoru, ziajając i ocierając pot z czoła, niezdolni do żadnych
wysiłków.
- Ja pierdolę - sapnął Ramos. - Nie wiedziałem, że tak ciężko
być zakonnicą.
- A to dopiero początek - mruknął Pepe.
- Nigdy więcej nie będę pił alkoholu - zaprzysiągł Cristiano. -
Skutki pijaństwa są potworne!
- Narzekacie - skrzywił się Iker. Wytarł twarz rąbkiem welonu. -
Trzeba pomóc kumplowi.
Wskazał na Xabiera, który kontemplował klasztorny mur z
rozanielonym wyrazem twarzy.
- Jemu to trzeba pomóc odnaleźć mózg, a nie babę - rzekł Kepler
zgryźliwie. - Zadzwoni ktoś, czy będziemy tak tu stali, do usranej
śmierci?
Iker podszedł do furty i obmacał starannie jej futryny.
- Ej, tu nie ma dzwonka - zdziwił się.
Otumanieni upałem piłkarze patrzyli na niego jak na trójgłowe
cielę. Pierwszy ocknął się Xabi, który bez słowa odsunął
Casillasa od furty i ujął w dłoń kołatkę.
- A zapukać nie łaska? - zapytał.
- No patrzcie, patrzcie, nasz Romeo myśli - parsknął Cris.
Nie zwracając na niego uwagi Alonso energicznie załomotał w
nabijane żelaznymi ćwiekami odrzwia. Otwarły się po chwilę z
niemiłosiernym zgrzytem. Barczysta zakonnica w trudnym do określenia
wieku, o twarzy opalonej na brąz, zmierzyła wzrokiem przybyszów.
- Szczęść Boże! - odezwał się Iker. - Pielgrzymujemy tu z
Argentyny!
- Szczęść Boże. To z daleka siostry przybyły - zadziwiła się
zakonnica. - A wchodźcie, kochane, wchodźcie, co ja was tu pod
murem trzymam na tym upale!
Dziedziniec zewnętrzny, ku uldze piłkarzy, obsadzony był starymi
drzewami, dającymi mnóstwo cienia, tak, że wydawał się niemal
mroczny oczom nawykłym do oślepiającego słońca. Siostrzyczki z
Realu maszerowały pokornie za Teklą ku kościołowi, po którego
prawej stronie bielały zabudowania klasztorne.
- Poczekajcie tu kochane, usiądźcie sobie, odsapnijcie - wskazała
im ławkę pod rozłożystą lipą. - Ja muszę lecieć, środek na
mszyce na ogniu mi stoi, a wiecie jak to jest, sama nie dopilnujesz,
to nic z tego nie będzie. Matka przełożona jest w kościele, zaraz
pewnie wyjdzie. Pokutę nowicjuszkom zadaje, całą Sekstę
przegadały.
- Seks...? - zdziwił się Ramos. Cris bez namysłu zdzielił go
wypróbowanym ciosem łokcia w żebra. - Khuuu... Ała.
- Siostra wybaczy, nasza droga siostra Sergia jest cokolwiek słaba
na płucach, jak też i na umyśle - wyzłośliwił się Pepe. Iker
wzniósł oczy do nieba.
- A to nasze powietrze dobrze jej zrobi, czyste jak kryształ! -
zareklamowała walory okolicy Tekla. - Dwa tygodnie i będzie miała
siostra płuca jak dzwon!
Klepnęła Ramosa spracowaną dłonią w ramię.
- Siostro Teklo! Siostro Teklo! Ratunku! - rumiana zakonnica biegła
ku nim z rozwianym welonem i wyrazem paniki w wielkich niebieskich
oczach. - Pali się, szopa się pali!
- Na miłosierdzie Pańskie! - wybuchnęła Tekla. - Czy siostry
Carmeli samej na chwilę zostawić nie można? Pewnie znowu siostra
jakiś romans od pani Rosario wycyganiła, tej co ryby nam przywozi,
co?
Siostra Carmela spuściła głowę i zakręciła czubkiem buta w
ziemi.
- Nooooo tak...
- I zamiast pilnować odwaru jak mówiłam, siostra czytała, tak?
- No tak...
- Idziemy! - Tekla wskazała srogim gestem kierunek Carmeli. - A
potem siostra się wyspowiada ojcu Laurentemu! Romanse czytać, też
mi coś! I cała moja robota na nic!
Tak pomstując i poganiając nieszczęsną siostrę Carmelę, Tekla
opuściła gości i wraz ze swą towarzyszką znikła gdzieś za
kościołem.
Piłkarze stali pod drzewem, plecaki zwaliwszy na bezładną kupę
koło ławki. Matka przełożona jakoś się nie pojawiała, a oni
nie wiedzieli co dalej.
Wtedy z kościoła wyszła stara zakonnica, obok niej zaś szła
Anna. Oczy Xabiego zapłonęły, z piersi wyrwało się głębokie
westchnienie, gdy jego ukochana przechodziła nieopodal, ze skromnie
pochyloną głową, słuchając uwag staruszki.
- To ta matka? - zapytał Ramos.
- To Anna - jęknął Xabier miłośnie.
- Ta stara, baranie! - syknął Pepe.
Anna powiedziała coś do starej zakonnicy. Iker nastawił uszu.
- Nie - powiedział. - To siostra Euframina, czy jakoś tak, nie
słyszę dobrze.
- Eufrozyna - poprawił machinalnie Xabi, obdarzony słuchem jak
nietoperz i odprowadził odchodzącą Annę spojrzeniem.
Staruszka obrzuciła "siostry" chłodnym spojrzeniem, tak
przenikliwym, że panowie poczuli się niczym prześwietleni
rentgenem. Rozpoznała ich, na pewno ich rozpoznała.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - rzekła, podchodząc.
- Na wieki wieków - odparli chórem.
- Podejdź no,
dziecko - stara zakonnica pokiwała kościstym palcem na Ronaldo. -
Jak masz na imię?
Piłkarze zbili
się w ciasną kupkę. Czuli, że groziła im demaskacja.
- Cristia... -
zaczął Cris bezmyślnie. Pepe, szczerząc cały czas zęby w
uśmiechu, kopnął go w kostkę. - Crista!
- Crista -
powtórzyła staruszka. - Czy po to obrałaś życie w Chrystusie,
aby oddawać się teraz grzesznym praktykom?
- Ale jakim? -
zdziwił się Cris. - Co ja takiego zrobił... łam?
Maniakalny uśmiech
Pepe nieco się poszerzył, zaś Iker ukrył twarz w rękawie habitu.
Ramos przyglądał się kolegom z lekkim zdziwieniem.Tylko Xabi
zachował pokerową twarz.
- Twoje brwi! -
zagrzmiała zakonnica z nieoczekiwaną siłą. - Są
wy-de-pi-lo-wa-ne! To grzech i rozpusta!
- Niech siostra
okaże jej chrześcijańskie miłosierdzie - Xabi przemówił
falsetem. - Siostra Crista jest bardzo młoda i dopiero niedawno
wstąpiła na ścieżkę Chrystusową.
- Tak jest -
poparł go Iker. - Wciąż zdarza się mu.. to znaczy jej, błądzić!
Teraz to on kopnął
Crisa, który spuścił głowę, udając skruchę.
- Strasznie
zgrzeszyłam, przyznaję! - jęknął teatralnie.
Zakonnica
westchnęła.
- No cóż, moje
dziecko, ten jeden raz mogę ci wybaczyć. A siostra - wskazała
Xabiego. - Nie dosłyszałam siostry imienia?
- Xabieria.
- Dziwne... -
mruknęła staruszka. - Nie znam takiej świętej.
- Została
kanonizowana przez ojca świętego Benedykta XVI - wtrącił szybko
Pepe. Iker i Cris dostali ataku dziwnego kaszlu, a Ramos wciąż nie
wiedział o co chodzi.
- Ach, skoro tak
mówisz... Nie nadążam za tymi kanonizacjami, już nie te lata... -
zadumała się staruszka. - W każdym razie, siostro Xabierio, niech
siostra idzie do infirmerii, tam siostrę umówią na badania
hormonów. Broda siostrze rośnie.
Cała piątka zaniemówiła.
Ramos ukradkiem spojrzał na kiełkujący zarost Xabiego, który był
dość owłosionym osobnikiem i musiał się często golić.
- Bo ja...ja...ja...- wyfalsetował Xabi. W sukurs przyszedł Ramos,
który odblokował się najszybciej i już w głowie wymyślił
idealne łgarstwo.
- Siostra Xabieria ma problemy natury hormonalnej i właśnie jedną
z naszych pątniczych intencji jest jej szybkie wyzdrowienie.
- A cóż to za choroba?- starsza zakonnica spojrzała na Ramosa
bladoniebieskimi oczyma, a wyglądała przy tym tak, jakby doskonale
wiedziała, że kłamie.
- Ibrahimiwizm! zełgał Ramos.
Xabi stał załamany, Pepe udawał, ze kaszle a Iker kontemplował
winorośl pnącą się po ścianie klasztornej.
- Słucham?
- To taka choroba, która objawia się bardzo uciążliwym
owłosieniem i jest praktycznie nieuleczalna. To jest nazwa
od...od...
- Od słynnego doktora! Zlatana Ibrahimovicia! - dorzucił Pepe -
Tak, bardzo ciężka, ale siostra Xabieria znosi ją z pokorą i
cierpi w skrytości ducha.
Eufrozyna wyglądała na średnio przekonaną, ale miała na głowie
ważniejsze sprawy niż zajmowanie się hormonami Argentynki.
- Dobrze. Proszę za mną, pokażę wam wasze cele.
- Cele? Wiezienne?- zapytał mało inteligentnie Ronaldo, ale zaraz
został uciszony przez Keplera, który uczynnie dźgnął go w żebro.
Eufrozyna na szczęście nie dosłyszała, gdyż szła kilka kroków
przed nimi. Zaraz za nią maszerował Iker i rozanielony Xabi. Ramos
z przerażeniem obserwował ponure klasztorne korytarze a pochód
zamykał Pepe i Ronaldo.
- Zamknij mordę.-syknął Pepe.- Cele klasztorne nieogarze! Weź ty
się lepiej nie odzywaj, mogliśmy kurwa powiedzieć, że jesteś
głuchoniemy!
Cris nie odezwał się ani słowem. Chciało mu się płakać! Nie
no, nie będzie przecież płakał!
Co to jest za miejsce? Tutaj jest tak ciemno i wilgotno, zepsują mu
się włosy! A jak dostanie grzybicy?
Spojrzał na równo przycięte paznokcie, przejechane bezbarwnym
lakierem i odżywką. Jak będą poczerniałe? Irina nie wpuści go
do łóżka, straci fanki i kontrakty reklamowe! Nie prześcignie
Messiego w popularności i będzie biedakiem!
- Mamusiu.- jęknął pod nosem.
- Nasze dormitorium jest w zachodnim skrzydle, siostry zakwaterujemy
we wschodnim - rzekła, nie odwracając się Eufrozyna. - Dach tam
trochę przecieka, ale teraz lato, rzadko pada.
- Brakuje pieniędzy na remont? - zapytał ostrożnie Iker.
- Brakuje, brakuje. Kiedyś było nas więcej, teraz liczba powołań
spada, więc wschodnie skrzydło stoi puste, darczyńców mało, nie
to, co kiedyś.
Staruszka zatrzymała się przed stromymi kamiennymi schodami.
- Dalej, wybaczcie, nie pójdę, za stara jestem na taką gimnastykę.
Całe piętro jest do waszej dyspozycji, ale radzę dormitorium
północne, tam chłodniej i dach w lepszym stanie. I nie zapomnijcie
zamykać drzwi, bo robi się straszny przeciąg.
Zakonnica odwróciła się i postąpiła kilka kroków, potem
zatrzymała się, jakby coś sobie przypomniała.
- Ach, umywalnię też tam macie, możecie się odświeżyć, a potem
proszę o drugiej na obiad. Tylko się nie spóźnijcie, siostra
Domitylla tego bardzo nie lubi.
Pozostawieni samym sobie przez siostrę Eufrozynę wspięli się na
piętro, rzucili bambetle w sali dormitorium i z przyborami
toaletowymi pod pachą popędzili korytarzem, podkasując habity, w
kierunku upragnionej umywalni. Cris odnalazł drzwi do upragnionego
przybytku jako pierwszy. Otworzył je szarpnięciem i zamarł,
przejęty zgrozą.
Pod bielonym sufitem podwieszono rurę z prysznicami, biegnącą
przez całą długość pomieszczenia, przy jednej ze ścian. Pod
prysznicami, na kamiennej posadzce, leżały zbite z drewnianych
listewek kratownice, na ścianie przeciwległej zaś znajdowały się
dwie, sędziwe, żeliwne umywalki, o mocno poobijanej emalii oraz
samotny, metalowy wieszak na ręczniki. I to było wszystko.
Rozpędzeni kumple wpadli na plecy Ronalda, ale i to nie ruszyło go
z miejsca, stał, wmurowany grozą, niczy biblijna Żona Lota.
- No rusz się, żelku! - warknął rozwścieczony Pepe, szturchając
Crisa w plecy.
- Boże Przenajświętszy - jęknął Portugalczyk. - Co to, kurwa,
jest?
- Łazienka, głąbie - odparł zgryźliwie zgrzany i spragniony
mycia Iker.
- Łazienka? To? - wrzasnął Cris. - TO? To... to... to jest jakaś
nora! Tu nawet nie ma lustra!
- Lustro to narzędzie próżności - odparł filozoficznie Xabi.
Pepe, bezceremonialnie wepchnął Crisa do środka. Ten stał tylko i
patrzył, jak jego kumple się rozdziewają i wskakują pod
prysznice.
- Uauaua! - zawył Ramos, odkręciwszy kurek. - Ziiiimna woda!
Tego było dla CR7 za wiele.
- I ja mam tu spędzić prawie miesiąc - rzekł. Chwiejnym krokiem
podszedł do kąta, przykucnął i jął się miarowo kiwać w tył i
w przód.
___________________________________________________________________________
Kolejny rozdział zmagań naszych Siostrzyczek. Cóż napisać? Mamy niezły ubaw, wymyślając fabułę a natchnienie znalazłyśmy w katalońckim kabarecie Crakovia :D Polecamy ich skecze, jeśli ktoś jeszcze nie widział :D Życzymy miłego czytania!
Pozdrawiamy Fiolka&Martina :)
PS. Ponieważ Martina, oprócz pisania w dublecie ze mną(czyt Fiolką) rozpoczęła również swojego samodzielnego bloga, chciałabym go niniejszym polecić! :D
http://bluecuracaao.blogspot.com/ - Fiolka :)
hahah padłam xD Ibrahimiwizm! genialne! nie mogę się doczekać reszty :D
OdpowiedzUsuńNiezłe odpały mają, a to dopiero początek ich męczarni :D
OdpowiedzUsuńGrzeszny Cristiano i Ibrahimiwizm rozwaliły mnie totalnie.
Szkoda tylko, że tak szybko mi się czytało, no ale cóż.
Czekam z niecierpliwością na następny :)
Odcinek mnie rozbawił normalnie do łez. Oni mają niezłe odpały. Coś czuję, że im dalej to będzie coraz zabawniej :D
OdpowiedzUsuńGrzeszny Ronaldo i Ibrahimiwizm - totalnie mnie powaliły te dwie rzeczy. Chyba sama bym nie wymyśliła takiej nazwy choroby, bo to trzeba być Ramosem.
Biedny, Cris. Jego cele i nora a la łazienka go przewyższyły. Mam nadzieję, że on się przez to nie zamknie w sobie.
Czekam na nowy.
nie no, jebłam! Ibrahiwizm, choroba pochodząca od doktora Zlatana Ibrahimowica! tu to normalnie z krzesła spadłam! WTF?! O.O
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł i humor ^.^
Czekam na NN :*
Hahahah omg malo nie popuscilam ze smiechu. Niezle krecili ta siostre.
OdpowiedzUsuńDzieje sie, oj dzieje.
Czekam na nowosc :*
Hhahahaha, o kurwa, ahhahahaha.
OdpowiedzUsuńPosmarkałam się, prawie zesikałam, spadłam z krzesła i szczerzyłam sie do monitora. Ibrahimiwizm, Xabiera - święta kanonizowana przez Benedykta XVl i brwi Crisa. padłam, padłam i to nie raz xD
Szybko chcę kolejny!! Pozdrawiam ;*
Ja się nie dziwię, że macie niezły ubaw :D ja też mam :P Tekst o brwiach Ronaldo pobił wszystko! No nie mogę ;) Siedzę i szczerzę się do ekranu ha ha ;)
OdpowiedzUsuńPomysł na to opowiadanie jest genialny. Nadal nie mogę wyjść z podziwu. Jak sobie wyobrażę chłopaków w takich strojach to uśmiech nie schodzi z twarzy. Oni to mają mózgi, żeby wymyślić jakiś Ibrahiwizm :D Genialne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
haha :D Zlatan Ibrahimović jako choroba? nie mogę padłam :) W ogóle to bardzo bardzo śmieszna notka! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhahah Cristaaa nie dramatyzuj tak, będzie dobrze ;D
OdpowiedzUsuńOdcinek jest mega, zresztą jak każdy!
Optymistyczny pomysł na bloga, a to zachęca mnie jeszcze bardziej do czytania ;D
Pozdrawiam ;*
Boże płakałam ze śmiechu...szkoda mi Crisa...biedak z braku lustra i ciepłej wody gotów popaść w depresję!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnych rozdziałów i tego co panowie jeszcze wymyślą:)
Hahaha, nie mogę! Te teksty mnie powalają, leżę na podłodze ze śmiechu :D Biedna Crista, przez co "ona" musi przechodzić :((
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nowość :)
hahahhahah padłam ze śmiechu :D w ogóle zazdroszczę Ci takich pomysłów, na teksty i ogólnie tego bloga ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńto jest mega :D
OdpowiedzUsuńsuper pomysł na bloga :D
czekam na nowość :D
http://livee-love-laaugh.blogspot.com/
Boże, jakie to jest nierealna, a za razem takie prawdziwe! :D
OdpowiedzUsuńNa początku sądziłam, że wyjdzie wam z tego przysłowiowa "figa z makiem", ale jest świetnie ;) Czekam na kolejny rozdział, xx
Czyli już pierwsze spotkanie z prawdziwymi siostrzyczkami mają za sobą. Ciekawa jestem, jak będą wyglądały kolejne i czy któraś z nich zorientuje się, że pielgrzymi z Argentyny to w rzeczywistości sławni piłkarze ;)
OdpowiedzUsuńBoże, leję. Autentycznie. Siostra pyta się, czy ze mną w zupełności wszystko ok. Nie wiem, co jej odpowiedzieć. To opowiadanie zryło mi psychikę. Doktor Zlatan Ibrahimović, siostra Crista, Xabieria. XD
OdpowiedzUsuńA to dopiero drugi odcinek! Świetne opowiadanie, długo nie czytałam tak bardzo śmiesznego. Mam prośbę, mogłabyś mnie informować o nowych odcinkach na always-and-forever-barcelona.blogspot.com
To tyle. Pozdrawiam :*
Straszne mam zaległości w blogaskach, na majówce byłam i tam nie było netu! Czaisz? Horror! W każdym razie już jestem i czytam i płaczę ze śmiechu :DDDD Biedny Cris!
OdpowiedzUsuńHahahahhah doktor Zlatan powiadasz :D hahahaha
OdpowiedzUsuń''W każdym razie, siostro Xabierio, niech siostra idzie do infirmerii, tam siostrę umówią na badania hormonów. Broda siostrze rośnie.'' hahaha nie no nie mogę z tego :D I to wejście do łazienki hahahhaha :DDD