niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 2


 Przez dłuższą chwilę piłkarze stali przed zamkniętą bramą klasztoru, ziajając i ocierając pot z czoła, niezdolni do żadnych wysiłków.
- Ja pierdolę - sapnął Ramos. - Nie wiedziałem, że tak ciężko być zakonnicą.
- A to dopiero początek - mruknął Pepe.
- Nigdy więcej nie będę pił alkoholu - zaprzysiągł Cristiano. - Skutki pijaństwa są potworne!
- Narzekacie - skrzywił się Iker. Wytarł twarz rąbkiem welonu. - Trzeba pomóc kumplowi.
Wskazał na Xabiera, który kontemplował klasztorny mur z rozanielonym wyrazem twarzy.
- Jemu to trzeba pomóc odnaleźć mózg, a nie babę - rzekł Kepler zgryźliwie. - Zadzwoni ktoś, czy będziemy tak tu stali, do usranej śmierci?
Iker podszedł do furty i obmacał starannie jej futryny.
- Ej, tu nie ma dzwonka - zdziwił się.
Otumanieni upałem piłkarze patrzyli na niego jak na trójgłowe cielę. Pierwszy ocknął się Xabi, który bez słowa odsunął Casillasa od furty i ujął w dłoń kołatkę.
- A zapukać nie łaska? - zapytał.
- No patrzcie, patrzcie, nasz Romeo myśli - parsknął Cris.
Nie zwracając na niego uwagi Alonso energicznie załomotał w nabijane żelaznymi ćwiekami odrzwia. Otwarły się po chwilę z niemiłosiernym zgrzytem. Barczysta zakonnica w trudnym do określenia wieku, o twarzy opalonej na brąz, zmierzyła wzrokiem przybyszów.
- Szczęść Boże! - odezwał się Iker. - Pielgrzymujemy tu z Argentyny!
- Szczęść Boże. To z daleka siostry przybyły - zadziwiła się zakonnica. - A wchodźcie, kochane, wchodźcie, co ja was tu pod murem trzymam na tym upale!
Dziedziniec zewnętrzny, ku uldze piłkarzy, obsadzony był starymi drzewami, dającymi mnóstwo cienia, tak, że wydawał się niemal mroczny oczom nawykłym do oślepiającego słońca. Siostrzyczki z Realu maszerowały pokornie za Teklą ku kościołowi, po którego prawej stronie bielały zabudowania klasztorne.
- Poczekajcie tu kochane, usiądźcie sobie, odsapnijcie - wskazała im ławkę pod rozłożystą lipą. - Ja muszę lecieć, środek na mszyce na ogniu mi stoi, a wiecie jak to jest, sama nie dopilnujesz, to nic z tego nie będzie. Matka przełożona jest w kościele, zaraz pewnie wyjdzie. Pokutę nowicjuszkom zadaje, całą Sekstę przegadały.
- Seks...? - zdziwił się Ramos. Cris bez namysłu zdzielił go wypróbowanym ciosem łokcia w żebra. - Khuuu... Ała.
- Siostra wybaczy, nasza droga siostra Sergia jest cokolwiek słaba na płucach, jak też i na umyśle - wyzłośliwił się Pepe. Iker wzniósł oczy do nieba.
- A to nasze powietrze dobrze jej zrobi, czyste jak kryształ! - zareklamowała walory okolicy Tekla. - Dwa tygodnie i będzie miała siostra płuca jak dzwon!
Klepnęła Ramosa spracowaną dłonią w ramię.
- Siostro Teklo! Siostro Teklo! Ratunku! - rumiana zakonnica biegła ku nim z rozwianym welonem i wyrazem paniki w wielkich niebieskich oczach. - Pali się, szopa się pali!
- Na miłosierdzie Pańskie! - wybuchnęła Tekla. - Czy siostry Carmeli samej na chwilę zostawić nie można? Pewnie znowu siostra jakiś romans od pani Rosario wycyganiła, tej co ryby nam przywozi, co?
Siostra Carmela spuściła głowę i zakręciła czubkiem buta w ziemi.
- Nooooo tak...
- I zamiast pilnować odwaru jak mówiłam, siostra czytała, tak?
- No tak...
- Idziemy! - Tekla wskazała srogim gestem kierunek Carmeli. - A potem siostra się wyspowiada ojcu Laurentemu! Romanse czytać, też mi coś! I cała moja robota na nic!
Tak pomstując i poganiając nieszczęsną siostrę Carmelę, Tekla opuściła gości i wraz ze swą towarzyszką znikła gdzieś za kościołem.
Piłkarze stali pod drzewem, plecaki zwaliwszy na bezładną kupę koło ławki. Matka przełożona jakoś się nie pojawiała, a oni nie wiedzieli co dalej.
Wtedy z kościoła wyszła stara zakonnica, obok niej zaś szła Anna. Oczy Xabiego zapłonęły, z piersi wyrwało się głębokie westchnienie, gdy jego ukochana przechodziła nieopodal, ze skromnie pochyloną głową, słuchając uwag staruszki.
- To ta matka? - zapytał Ramos.
- To Anna - jęknął Xabier miłośnie.
- Ta stara, baranie! - syknął Pepe.
Anna powiedziała coś do starej zakonnicy. Iker nastawił uszu.
- Nie - powiedział. - To siostra Euframina, czy jakoś tak, nie słyszę dobrze.
- Eufrozyna - poprawił machinalnie Xabi, obdarzony słuchem jak nietoperz i odprowadził odchodzącą Annę spojrzeniem.
Staruszka obrzuciła "siostry" chłodnym spojrzeniem, tak przenikliwym, że panowie poczuli się niczym prześwietleni rentgenem. Rozpoznała ich, na pewno ich rozpoznała.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - rzekła, podchodząc.
- Na wieki wieków - odparli chórem.
- Podejdź no, dziecko - stara zakonnica pokiwała kościstym palcem na Ronaldo. - Jak masz na imię?
Piłkarze zbili się w ciasną kupkę. Czuli, że groziła im demaskacja.
- Cristia... - zaczął Cris bezmyślnie. Pepe, szczerząc cały czas zęby w uśmiechu, kopnął go w kostkę. - Crista!
- Crista - powtórzyła staruszka. - Czy po to obrałaś życie w Chrystusie, aby oddawać się teraz grzesznym praktykom?
- Ale jakim? - zdziwił się Cris. - Co ja takiego zrobił... łam?
Maniakalny uśmiech Pepe nieco się poszerzył, zaś Iker ukrył twarz w rękawie habitu. Ramos przyglądał się kolegom z lekkim zdziwieniem.Tylko Xabi zachował pokerową twarz.
- Twoje brwi! - zagrzmiała zakonnica z nieoczekiwaną siłą. - Są wy-de-pi-lo-wa-ne! To grzech i rozpusta!
- Niech siostra okaże jej chrześcijańskie miłosierdzie - Xabi przemówił falsetem. - Siostra Crista jest bardzo młoda i dopiero niedawno wstąpiła na ścieżkę Chrystusową.
- Tak jest - poparł go Iker. - Wciąż zdarza się mu.. to znaczy jej, błądzić!
Teraz to on kopnął Crisa, który spuścił głowę, udając skruchę.
- Strasznie zgrzeszyłam, przyznaję! - jęknął teatralnie.
Zakonnica westchnęła.
- No cóż, moje dziecko, ten jeden raz mogę ci wybaczyć. A siostra - wskazała Xabiego. - Nie dosłyszałam siostry imienia?
- Xabieria.
- Dziwne... - mruknęła staruszka. - Nie znam takiej świętej.
- Została kanonizowana przez ojca świętego Benedykta XVI - wtrącił szybko Pepe. Iker i Cris dostali ataku dziwnego kaszlu, a Ramos wciąż nie wiedział o co chodzi.
- Ach, skoro tak mówisz... Nie nadążam za tymi kanonizacjami, już nie te lata... - zadumała się staruszka. - W każdym razie, siostro Xabierio, niech siostra idzie do infirmerii, tam siostrę umówią na badania hormonów. Broda siostrze rośnie.
Cała piątka zaniemówiła.
Ramos ukradkiem spojrzał na kiełkujący zarost Xabiego, który był dość owłosionym osobnikiem i musiał się często golić.
- Bo ja...ja...ja...- wyfalsetował Xabi. W sukurs przyszedł Ramos, który odblokował się najszybciej i już w głowie wymyślił idealne łgarstwo.
- Siostra Xabieria ma problemy natury hormonalnej i właśnie jedną z naszych pątniczych intencji jest jej szybkie wyzdrowienie.
- A cóż to za choroba?- starsza zakonnica spojrzała na Ramosa bladoniebieskimi oczyma, a wyglądała przy tym tak, jakby doskonale wiedziała, że kłamie.
- Ibrahimiwizm! zełgał Ramos.
Xabi stał załamany, Pepe udawał, ze kaszle a Iker kontemplował winorośl pnącą się po ścianie klasztornej.
- Słucham?
- To taka choroba, która objawia się bardzo uciążliwym owłosieniem i jest praktycznie nieuleczalna. To jest nazwa od...od...
- Od słynnego doktora! Zlatana Ibrahimovicia! - dorzucił Pepe - Tak, bardzo ciężka, ale siostra Xabieria znosi ją z pokorą i cierpi w skrytości ducha.
Eufrozyna wyglądała na średnio przekonaną, ale miała na głowie ważniejsze sprawy niż zajmowanie się hormonami Argentynki.
- Dobrze. Proszę za mną, pokażę wam wasze cele.
- Cele? Wiezienne?- zapytał mało inteligentnie Ronaldo, ale zaraz został uciszony przez Keplera, który uczynnie dźgnął go w żebro.
Eufrozyna na szczęście nie dosłyszała, gdyż szła kilka kroków przed nimi. Zaraz za nią maszerował Iker i rozanielony Xabi. Ramos z przerażeniem obserwował ponure klasztorne korytarze a pochód zamykał Pepe i Ronaldo.
- Zamknij mordę.-syknął Pepe.- Cele klasztorne nieogarze! Weź ty się lepiej nie odzywaj, mogliśmy kurwa powiedzieć, że jesteś głuchoniemy!
Cris nie odezwał się ani słowem. Chciało mu się płakać! Nie no, nie będzie przecież płakał!
Co to jest za miejsce? Tutaj jest tak ciemno i wilgotno, zepsują mu się włosy! A jak dostanie grzybicy?
Spojrzał na równo przycięte paznokcie, przejechane bezbarwnym lakierem i odżywką. Jak będą poczerniałe? Irina nie wpuści go do łóżka, straci fanki i kontrakty reklamowe! Nie prześcignie Messiego w popularności i będzie biedakiem!
- Mamusiu.- jęknął pod nosem.
- Nasze dormitorium jest w zachodnim skrzydle, siostry zakwaterujemy we wschodnim - rzekła, nie odwracając się Eufrozyna. - Dach tam trochę przecieka, ale teraz lato, rzadko pada.
- Brakuje pieniędzy na remont? - zapytał ostrożnie Iker.
- Brakuje, brakuje. Kiedyś było nas więcej, teraz liczba powołań spada, więc wschodnie skrzydło stoi puste, darczyńców mało, nie to, co kiedyś.
Staruszka zatrzymała się przed stromymi kamiennymi schodami.
- Dalej, wybaczcie, nie pójdę, za stara jestem na taką gimnastykę. Całe piętro jest do waszej dyspozycji, ale radzę dormitorium północne, tam chłodniej i dach w lepszym stanie. I nie zapomnijcie zamykać drzwi, bo robi się straszny przeciąg.
Zakonnica odwróciła się i postąpiła kilka kroków, potem zatrzymała się, jakby coś sobie przypomniała.
- Ach, umywalnię też tam macie, możecie się odświeżyć, a potem proszę o drugiej na obiad. Tylko się nie spóźnijcie, siostra Domitylla tego bardzo nie lubi.
Pozostawieni samym sobie przez siostrę Eufrozynę wspięli się na piętro, rzucili bambetle w sali dormitorium i z przyborami toaletowymi pod pachą popędzili korytarzem, podkasując habity, w kierunku upragnionej umywalni. Cris odnalazł drzwi do upragnionego przybytku jako pierwszy. Otworzył je szarpnięciem i zamarł, przejęty zgrozą.
Pod bielonym sufitem podwieszono rurę z prysznicami, biegnącą przez całą długość pomieszczenia, przy jednej ze ścian. Pod prysznicami, na kamiennej posadzce, leżały zbite z drewnianych listewek kratownice, na ścianie przeciwległej zaś znajdowały się dwie, sędziwe, żeliwne umywalki, o mocno poobijanej emalii oraz samotny, metalowy wieszak na ręczniki. I to było wszystko.
Rozpędzeni kumple wpadli na plecy Ronalda, ale i to nie ruszyło go z miejsca, stał, wmurowany grozą, niczy biblijna Żona Lota.
- No rusz się, żelku! - warknął rozwścieczony Pepe, szturchając Crisa w plecy.
- Boże Przenajświętszy - jęknął Portugalczyk. - Co to, kurwa, jest?
- Łazienka, głąbie - odparł zgryźliwie zgrzany i spragniony mycia Iker.
- Łazienka? To? - wrzasnął Cris. - TO? To... to... to jest jakaś nora! Tu nawet nie ma lustra!
- Lustro to narzędzie próżności - odparł filozoficznie Xabi.
Pepe, bezceremonialnie wepchnął Crisa do środka. Ten stał tylko i patrzył, jak jego kumple się rozdziewają i wskakują pod prysznice.
- Uauaua! - zawył Ramos, odkręciwszy kurek. - Ziiiimna woda!
Tego było dla CR7 za wiele.
- I ja mam tu spędzić prawie miesiąc - rzekł. Chwiejnym krokiem podszedł do kąta, przykucnął i jął się miarowo kiwać w tył i w przód.


___________________________________________________________________________
Kolejny rozdział zmagań naszych Siostrzyczek. Cóż napisać? Mamy niezły ubaw, wymyślając fabułę a natchnienie znalazłyśmy w katalońckim kabarecie Crakovia :D Polecamy ich skecze, jeśli ktoś jeszcze nie widział :D Życzymy miłego czytania! 
                                                                           Pozdrawiamy Fiolka&Martina :)

PS. Ponieważ Martina, oprócz pisania w dublecie ze mną(czyt Fiolką) rozpoczęła również swojego samodzielnego bloga, chciałabym go niniejszym polecić! :D
http://bluecuracaao.blogspot.com/ - Fiolka :)

                                                                                

19 komentarzy:

  1. hahah padłam xD Ibrahimiwizm! genialne! nie mogę się doczekać reszty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezłe odpały mają, a to dopiero początek ich męczarni :D
    Grzeszny Cristiano i Ibrahimiwizm rozwaliły mnie totalnie.
    Szkoda tylko, że tak szybko mi się czytało, no ale cóż.
    Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek mnie rozbawił normalnie do łez. Oni mają niezłe odpały. Coś czuję, że im dalej to będzie coraz zabawniej :D
    Grzeszny Ronaldo i Ibrahimiwizm - totalnie mnie powaliły te dwie rzeczy. Chyba sama bym nie wymyśliła takiej nazwy choroby, bo to trzeba być Ramosem.
    Biedny, Cris. Jego cele i nora a la łazienka go przewyższyły. Mam nadzieję, że on się przez to nie zamknie w sobie.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie no, jebłam! Ibrahiwizm, choroba pochodząca od doktora Zlatana Ibrahimowica! tu to normalnie z krzesła spadłam! WTF?! O.O
    Genialny pomysł i humor ^.^
    Czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahah omg malo nie popuscilam ze smiechu. Niezle krecili ta siostre.
    Dzieje sie, oj dzieje.
    Czekam na nowosc :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hhahahaha, o kurwa, ahhahahaha.
    Posmarkałam się, prawie zesikałam, spadłam z krzesła i szczerzyłam sie do monitora. Ibrahimiwizm, Xabiera - święta kanonizowana przez Benedykta XVl i brwi Crisa. padłam, padłam i to nie raz xD
    Szybko chcę kolejny!! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się nie dziwię, że macie niezły ubaw :D ja też mam :P Tekst o brwiach Ronaldo pobił wszystko! No nie mogę ;) Siedzę i szczerzę się do ekranu ha ha ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomysł na to opowiadanie jest genialny. Nadal nie mogę wyjść z podziwu. Jak sobie wyobrażę chłopaków w takich strojach to uśmiech nie schodzi z twarzy. Oni to mają mózgi, żeby wymyślić jakiś Ibrahiwizm :D Genialne :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. haha :D Zlatan Ibrahimović jako choroba? nie mogę padłam :) W ogóle to bardzo bardzo śmieszna notka! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. hahah Cristaaa nie dramatyzuj tak, będzie dobrze ;D
    Odcinek jest mega, zresztą jak każdy!
    Optymistyczny pomysł na bloga, a to zachęca mnie jeszcze bardziej do czytania ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże płakałam ze śmiechu...szkoda mi Crisa...biedak z braku lustra i ciepłej wody gotów popaść w depresję!
    Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów i tego co panowie jeszcze wymyślą:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha, nie mogę! Te teksty mnie powalają, leżę na podłodze ze śmiechu :D Biedna Crista, przez co "ona" musi przechodzić :((
    Pozdrawiam i czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  13. hahahhahah padłam ze śmiechu :D w ogóle zazdroszczę Ci takich pomysłów, na teksty i ogólnie tego bloga ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. to jest mega :D
    super pomysł na bloga :D
    czekam na nowość :D
    http://livee-love-laaugh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże, jakie to jest nierealna, a za razem takie prawdziwe! :D
    Na początku sądziłam, że wyjdzie wam z tego przysłowiowa "figa z makiem", ale jest świetnie ;) Czekam na kolejny rozdział, xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Czyli już pierwsze spotkanie z prawdziwymi siostrzyczkami mają za sobą. Ciekawa jestem, jak będą wyglądały kolejne i czy któraś z nich zorientuje się, że pielgrzymi z Argentyny to w rzeczywistości sławni piłkarze ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże, leję. Autentycznie. Siostra pyta się, czy ze mną w zupełności wszystko ok. Nie wiem, co jej odpowiedzieć. To opowiadanie zryło mi psychikę. Doktor Zlatan Ibrahimović, siostra Crista, Xabieria. XD
    A to dopiero drugi odcinek! Świetne opowiadanie, długo nie czytałam tak bardzo śmiesznego. Mam prośbę, mogłabyś mnie informować o nowych odcinkach na always-and-forever-barcelona.blogspot.com
    To tyle. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Straszne mam zaległości w blogaskach, na majówce byłam i tam nie było netu! Czaisz? Horror! W każdym razie już jestem i czytam i płaczę ze śmiechu :DDDD Biedny Cris!

    OdpowiedzUsuń
  19. Hahahahhah doktor Zlatan powiadasz :D hahahaha
    ''W każdym razie, siostro Xabierio, niech siostra idzie do infirmerii, tam siostrę umówią na badania hormonów. Broda siostrze rośnie.'' hahaha nie no nie mogę z tego :D I to wejście do łazienki hahahhaha :DDD

    OdpowiedzUsuń