poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 14



    Iker i Paloma całowaliby się na pewno znacznie dłużej, gdyby nie to, że jeden z pobliskich krzaków, rozkaszlał się jak stary gruźlik. Przeraźliwe rzężenie, charkanie i kasłanie przerwało brutalnie ciszę romantycznej chwili, odbijając się echem wśród drzew i płosząc zabłąkane stadko przepiórek.
   - Jezu, co to? - Iker odruchowo zasłonił sobą Palomę.
   - Ktoś chyba potrzebuje pomocy? - malarka wyjrzała zza ramienia bramkarza.
   - Może to to dziecko? - zasugerował Iker?
   - Wykluczone, Dulce nie pali dwudziestu paczek fajek dziennie. I ma bardzo zdrowe płuca. Wiem, bo często wrzeszczy na swoje rodzeństwo pod moim oknem - orzekła Paloma.
   - Czy wy już, no tego, skończyliście? - zapytał krzak, głosem jakby znajomym.
Iker zakrył dłonią twarz.
   - Wyłaź, idioto - rzekł. - Czy ja nie mogę liczyć na chwilę prywatności?
Krzak zatrząsł się febrycznie, uwalniając ze swego splątanego wnętrza Sergio Ramosa, w przekrzywionym kornecie i potarganym habicie.
   - Chciałem tylko powiedzieć, że znaleźli dziecko - rzekł obrońca z urazą. - Pepe znalazł.
   - Chwała Bogu! - zakrzyknęli Iker i Paloma równocześnie.
   - A gdzie jest świ... chciałem powiedzieć pan psychiatra? - zapytał bramkarz. - Ktoś go pilnuje?
Ramos spęczniał z dumy.
   - Przekonałem go, że powinien zbadać dziewczynkę i poszedł z policjantami i małą do miasta  - odparł. - Straszny z niego idio...
Urwał, zmiażdżony wzrokiem Ikera.
   - Przepraszam za niego - Casillas zdjął mordercze spojrzenie z Sergia i przeniósł je, zmieniwszy zawarty w nim rodzaj emocji, na Palomę.
   - Ale nie ma za co, Jose Alfonso jest idiotą - odparła konserwatorka uprzejmie.
   - I nie jest, eee, no... - Iker miął w rękach brzeg habitu. - Nikim ważnym dla ciebie?
   - Nawet go nie lubię - odpowiedziała. - Kiedyś zrobiłam błąd i poszłam z nim na randkę, od tamtej pory umaił sobie, że jesteśmy parą i snuje się za mną jak smród za wojskiem. Upiorny typ.
   Iker poczuł się wniebowzięty. Głęboko uszczęśliwiony. Wręcz był gotów przenieść Pireneje do Portugalii na własnych ramionach, gdyby zaszła taka potrzeba.
Kolejna eksplozja gruźliczego kaszlu oderwała Casillasa od kontemplowania urody dziewczyny.
   - Co jest? - zapytał zniecierpliwiony.
   - Guti potrzebuje pomocy. Znaczy jego emitencja Gutierrez - rzekł Ramos.
   - Eminencja, Sergio - poprawił Iker.
   - Tak myślałam, że to jeden z was - zaśmiała się Paloma. - Co mu jest?
   - Podrywał policjantkę i dostał paralizatorem po... - Sergio zmieszał się i łypnął w stronę Palomy. Po klejnotach rodowych.
   Iker z lekkim wysiłkiem pohamował chęć chwycenia się za własne klejnoty.
   - I co, nie może chodzić? - zapytał.
   - Nie bardzo. Pepe próbuje go prowadzić, ale coś im nie wychodzi. A nowicjuszki nie chcą się zbliżać.
   - A Alonso?
   - Zleciał z urwiska, zabrali go do jakiegoś dziwnego lekarza.
Iker zamknął oczy.
   - Zostawić was na chwilę samych... - mruknął.
   - A właściwie co wy robicie w tym klasztorze? - zapytała Paloma.
Casillas westchnął.
- To długa historia - rzekł. - Opowiem ci po drodze.



   Gdy Alonso i Anna zamknęli się z doktorem Hu w jego gabinecie, Cris postanowił pozwiedzać. Zamek, budził w nim najgorsze wspomnienia z dzieciństwa, gdy jego brat Hugo, pod nieobecność rodziców, udawał ducha z klasztoru na Maderze.
   Mały Cris, zawsze piszczał a potem moczył się w majtki z czego rodzeństwo miało niezły ubaw. Teraz, nie wspominali tej niewygodnej prawdy, bo on Cris był bogaty i piękny i mógł z nich zrobić milionerów!
Nie czuł do nich urazy, bo nie był pamiętliwym człowiekiem, ale zadra w duszy pozostała na zawsze.
Rozmyślając nad swoim dzieciństwem, zaszedł korytarzem tak daleko, że kompletnie nie wiedział jak znaleźć się z powrotem w hallu. Kompletnie stracił orientację a w dodatku zgasło światło.
   Poszedł po omacku w stronę, która wydawała mu się najwłaściwsza i najpewniej prowadziła tak, skąd przyszedł.
Szedł najbliżej ścian, co jakiś czas obmacując je, czy nie ma tam klamki do pomieszczenia w którym znalazłby cokolwiek do oświetlenia.
   - Ach, gdyby tak mieć iphone'a albo chociaż latarkę, lub świeczkę! - powiedział po cichu.
Nie zauważył, jak władował się w coś metalowego i runął razem z nim na kamienną podłogę.
Gdy ujął w rękę, metalową rękę zapiszczał ze strachu uskakując w bok. Nogą nacisnął wystającą wajchę a po chwili zapadnia na dole otworzyła zapadnię, pod którą ziała ciemna dziura. Cristiano wleciał do niej, drąc się  wniebogłosy. Po kilkunastu sekundach wleciał na coś sprężystego i miękkiego. Najpewniej był to materac, ale po co komu zsyp w sypialni? Kim jest ten powalony lekarz?
   Miejsce w którym się znalazł, ani trochę nie przypominało komnaty ani nawet pralni czy śmietniska.
Wyglądało jak najprawdziwsza jaskinia z tym, że w ścianach zainstalowano nowoczesne żarówki typu led.
Napastnik, rozglądał się po grocie, całej ozdobionej medalikami i różańcami w pewnym momencie jego wzrok, przykuła szklana gablota.
   Zszedł z materaca, kierując się ku gablocie a gdy zobaczył jej zawartość, jego wzrok padł na martwą postać, odzianą w mnisi habit, leżącą w obitej atłasem trumnie.
   - Jezus Maria!- wyszeptał, padając na kolana.
Klęcząc przeczytał złotą tabliczę na której wygrawerowano następującą treść:

Św Eufrazja de Piemont- umiłowana służebnica Chrystusa, zmarła tragicznie w wieku 30 lat w 1689 roku. Pan powołał jej duszę, by zasiliła grono świętych, lecz jej dziewicze ciało, zostało nienaruszone, naznaczone Duchem Świętym! 
Kanonizowana przez papieża Jana XXIII w 1959 roku. 

   Cris zaśmiał się histerycznie, to truchło to nie żyje od przeszło trzech wieków i nic mu nie zrobi!
Powoli dochodził do siebie, myśląc logicznie, jak wydostać się z tej przeklętej jaskini.
   Gdy próbował znaleźć wyjście, nagle z ciemnej czeluści, ziejącej za szklanym sarkofagiem  zabrzmiała organowa muzyka. Po niej nastąpiła treść, wprawiająca Ronaldo w stan osłupienia.
    - Christine, Christine... - rozległ się donośny głos, którego mrok przenikał aż do samych kości.
   - Cristiano...- zapiszczał CR7
   - Niezwykły duet nasz, usłyszy nooooc...bo mam nad tobą już, nadludzką moooooc. A chodź odwracasz się...spoglądasz w tył...- śpiewał baryton z nutą rockowych wstawek a jego głos zlewał się z waleniem w organy.
Cristiano obejrzał się zgodnie z nakazem upiornego głosu, drżąc za każdym razem gdy patrzył na ziejącą pustką grotę.
   - Ale kim pan jest?- zapytał niezwykle uprzejmie.
   - Toooooooooooo jaaaaaaa to upiór z tej opery! O tak... jam Upiór tej opery i maaam we władzy sny...- odezwało się ponownie.
   - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- zafalsetował przerażony piłkarz.
   - Śpiewaj mój aniele muzyki!- ryczało głosisko.
   - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa- piszczał Cris.
   - Śpiewaj Christine!
   - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
   - Śpiewaj dla mnie!
   - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- zakończył Ronaldo, po czym padł zemdlony na kamienne podłoże, nabijając sobie potężnego guza.
Zza sarkofagu wynurzył się drobny jegomość z burzą poplątanych loków w małych aptekarskich okularkach.
   Zobaczywszy zemdloną zakonnicę, począł ją cucić, lecz gdy klepanie po twarzy nie dawało efektu, postanowił sięgnąć po drastyczniejsze środki.
Podszedł do źródełka podziemnego, które płynęło nieopodal i nabrał do metalowego kuba trochę wody.
Wylał jej zawartość na zemdlonego Cristiano a ten momentalnie się przebudził. Ujrzawszy osobę, która nie wyglądała na upiora zamrugał oczami.
   - No hej.- odezwał się mężczyzna.
   - Hej...- odpowiedział słabo Cris.- Kim jesteś?
   - Eric Adelfa do usług!- przedstawił się, pomagając Crisowi wstać. - A siostra?
   - Cristian...Crista Aveiro- odpowiedział fałszywie. - Czy mógłby pan pomóc mi się stąd wydostać?- zapytał z nadzieją.
   - Pewnie, tutaj jest wyjście. - wskazał na ścianę nad którą widniał podświetlony napis EXIT.
Cris zaczął się nerwowo śmiać.
   Człowiek w okularkach poprowadził go przez ciąg wąskich korytarzy i krętych schodów, aż wyszli na powierzchnię.
Powierzchnia jednak nie znajdowała sie w hallu doktora Hu, tylko w jakiejś małej dolince, a żeby na nią wyjść trzeba było przejść przez zabytkową kapliczkę.
   - Gdzie my jesteśmy? - jęknął Cris. - Jak ja wrócę do klasztoru?
   - Odprowadzę siostrę - zaofiarował się Adelfa.

   Wszystkie grupy poszukiwawcze, niektóre dosyć mozolnie, dotarły w końcu do klasztoru. Tam, czekał na nie posiłek, pożywne risotto, przygotowane przez zapobiegliwą Domityllę. Dwóch poszkodowanych, czyli Xabi i Guti (wyjaśnił, że funkcjonariuszka Ora Maria prezentowała mu na jego życzenie działanie paralizatora i nieszczęśliwym przypadkiem trafiła go w... czuły punkt) otrzymało posiłki w dormitorium. Do opieki nad Xabim matka przełożona wyznaczyła Annę, co się zaś tyczy Gutiego, poleciła go  trosce Argentynek.
   - Już my się nim zajmiemy - obiecał Pepe, biorąc porcję dla Gutiego. - Zapamięta naszą troskę na zawsze.
Fałszywy biskup leżał, wyciągnięty na łóżku, z ramionami pod głową. Na widok Anny z tacą poderwał się jak na sprężynie.
   - O, widzę obiadek piękne rączki przyniosły - rzekł uwodzicielsko.
   - Gutierrez, odwal się od tych rączek, jeśli nie chcesz, żebym połamał ci twoje - rzekł Xabi, z łóżka naprzeciwko.
Anna zarumieniła się.
   - To nie dla pana, tylko dla Xabiego - powiedziała.
   - Mam być głodny? - zaprotestował Guti żałośnie.
   - Stul dziób - warknął Pepe, wkraczając na salę. - I żryj!
Postawił mu tacę z rozmachem na kolanach.
   - Aaaaaaaaaaaauuu! - zawył fałszywy biskup. - Ostrożnie!
   - To ja już pójdę - Anna oderwała sie od podziwiania urody Xabiego.
   - Nie idź! - wyrwało mu się tęsknie.
   - Idź, idź, Paloma chciała z tobą pogadać - rzekł z naciskiem Pepe.
Nowicjuszka opuściła dormitorium, odprowadzana spojrzeniem Xabiego.
   - Musiałeś? - Alonso spojrzał z wyrzutem na Keplera.
   - Ciii, Paloma jest z nami w zmowie - odparł Pepe. - Iker jej wszystko powiedział. Przepyta Annę i wtedy pomyślimy nad rozwiązaniem.
   - Nie przypuszczałem, że Iker myśli fiutem - rzekł Guti. Zajrzał do miski.- Umm, kurczaczek. I papryczka. Pyszności!
   - Odezwał się ten, któremu policjantka musiała przypalić przyrodzenie - prychnął Pepe.
   - Ostra laseczka - w głosie Gutiego brzmiało uznanie. - Ale zobaczycie, jeszcze będzie moja! Ora, Ora, Ora...gdy przyjdzie pora... wyleczę swojego wora...a nawet gladiatora... Przybędę do ciebie po dobroci... i będziemy do rana się grzmocić - zanucił.
   - Gutierrez czy ty myślisz tylko o jednym?
   - A o czym mam myśleć?- oburzył się były piłkarz. - Jestem na emeryturze, zostały mi już tylko dyskoteki i dobre bzykanko. Chcecie żebym zatracił swoje jestestwo?
   - Chyba kurestwo kochany...- napomniał go Brodaty, masując obolały od zastrzyku zadek. - Zwyczajnie w świecie się puszczasz.
   - Weź nie pierdol Xabi,to że ty zjeżdżasz na ręcznym bo Anna cię nie chce, nie znaczy że ja mam się katować. Renia Rączyńska nie jest dla mnie!

   W zamęcie, nikt nie zauważył nieobecności Crisa, który pojawił się w klasztorze kilka godzin później.
Podziękował śpiewakowi Ericowi i od razu udał się do dormitorium, które zajmował z resztą kumpli. Na wejściu otworzył drzwi, które z hukiem uderzyły o ścianę.
Stanął w progu taksując kolegów morderczym spojrzeniem.
   - Wy...wy taniochy przebrzydłe!- ryknął na całe gardło. - Zginąłbym a nikt nie przyszedłby mi z pomocą!
   - Gdzieś się wałęsał?- zapytał ze swojego posłania Sergio.
CR7 nie wytrzymał, rzucił się na obrońcę z rozcapierzonymi palcami, chcąc go podrapać, ale w porę odciągnął go Kepler z Ikerem.
   -Puśćcie mnie idioci!- krzyczał.- Jak można było nie zauważyć zaginięcia najważniejszej osoby...
   - Szamoczesz się jak gówno w przeręblu. - odparsknął Kepler, uderzając kolegę w potylicę.- Uspokój się! Alonso był poszkodowany a Guti oberwał prądem po jajach. Nic ci się nie stało!
   - Miałeś jakąś seks przygódkę?- Guti poruszał znacząco brwiami.
   - Spadaj gadzie!- odpysknął Ronaldo.
   - Grzeczniej Cris.- ostrzegł Iker, ale młody napastnik za nic miał zdanie kapitana.
   - Nic nie rozumiecie, pół nocy patrzyła na mnie ta święta Eutanazja!
   - Kto?- zapytał Kepler.
   - No Eutanazja! Ten zezwłok w szklanej gablocie!- jęczał Cris- Jak mogliście chłopacy.- chlipnął przytulając się do Ikera.
   Casillasowi zrobiło się żal napastnika, objął kolegę pozwalając mu się wypłakać. Od zawsze wiedział, że Cris to wrażliwa dusza w ciele próżnego macho.
   - No, już dobrze, dobrze opowiedz nam spokojnie co się stało.
I opowiedział, nie szczędząc kolegom wstrząsających opisów zezwłoku w habicie, który leżał w szklanym sarkofagu w grocie.
    Kepler w trakcie opowieści wymknął się do piwniczki po ojczulku Laurentym, w celu zaopatrzenia kumpli a przede wszystkim siebie w życiodajny, winny trunek.
   Każdy z nich golnął po butelce winiacza za wyjątkiem Alonsa, który wypił tylko dwie rozwodnione lampki.
Guti, zasnął myśląc nad swoją egzystencją i tym, że bzykanko jednak nie ma już tak słodkiego smaku jak za dawnych lat.
     Tymczasem Paloma czekała na Annę w ogrodzie różanym, upewniwszy się najpierw dokładnie, że w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby podsłuchiwać.
   - O czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytała nowicjuszka, skromnie spuszczając oczy.
   - Nooo... Chciałam pogadać tak wiesz, jak kobieta z kobietą - Paloma zastanawiała się przez chwilę z kórej strony podejść. - Fajna z ciebie dziewczyna i myślę, że nie powinnaś być zakonnicą.
Twarz Anny stała się tak biała, jak okalający ją kornet.
   - Co ty mówisz? - nowicjuszka cofnęła się o krok. - Dlaczego?
   - Bo być zakonnicą, to zostać zaślubioną Chrystusowi - wyjaśniła cierpliwie konserwatorka. - A ty, mam wrażenie, wolałabyś zostać zaślubiona Xabierowi Alonso.
Teraz na odmianę Anna oblała się ciemnym rumieńcem.
   - Ja... ty... ja nie... skąd wiesz?! Kto ci powiedział?!
   - Iker.
   - Boże... Boże...
Anna przez chwilę stała nieruchomo, zasłaniając twarz dłońmi.
   - Ja nie mogę z nim być - wyszeptała. - Kocham go, ale nie mogę. Skrzywdziłabym go...
Paloma pogłaskała ją uspokajająco po plecach.
   - Opowiedz mi wszystko, kochana. Od początku.
I tak Anna opowiedziała wszystko. O śmierci swojego chłopaka. o wypadku pewnego wielbiciela i o zgonie hotelowego klienta, który się do niej zalecał.
   - A co jeśli Xabi też...? - zapytała dramatycznie.
   - Zaraz, przecież całowaliście sie w bibliotece i żyje - zauważyła Paloma.
   - Ale zleciał z urwiska! - załkała Anna.
   - Ale jednak żyje. Poza tym to może być przypadek. Słuchaj... - konserwatorka zamyśliła się. - Mam znajomych w Sewilli. Zbadam sprawę tego twojego gościa, ale obiecaj mi, jeśli to nie jest klątwa, odejdziesz z klasztoru i dasz szansę Xabiemu. Zgoda?
Wyciągnęła rękę.
Nowicjuszka wyciągnęła drżącą dłoń.
   - Zgoda - szepnęła.
   - No to super. Aaaa, czekaj! - Paloma zatrzymała dziewczynę, która usiłowała już odejść. - Daj to Ikerowi, dobrze?
Podała jej złożoną we czworo kartkę papieru.
   - Dobrze - nowicjuszka spojrzała w oczy Palomy. - Dziękuję ci.
   - A, nie ma za co - uśmiechnęła się malarka, myślami odlatując już ku niedużemu domkowi myśliwskiemu, leżącemu w ustronnej dolince.

__________________________________________________________________________
Witajcie! Nie było tu nas, przeszło tydzień, ale liczymy na Wasze zrozumienie. Obsuwy są spowodowane wakacjami i krótkimi chwilami, które możemy spędzać przed komputerem.
Życzymy Wam miłego czytania a następny rozdział postaramy się dodać w okolicach weekendu. 

                                                                 Pozdrawiamy Fiolka&Martina :)


22 komentarze:

  1. Bardzo śmieszny rozdział! Jak ja kocham Crisa! Jego wrażliwa strona dosłownie zawładnęła moim sercem. Zostawić go na chwilę, a już wokół niego jest pełno dziwnych rzeczy. Paloma to dobry sprzymierzeniec. Na pewno pomoże fałszywym siostrzyczkom w rozgryzieniu Anny. Mam nadzieję, że nie ciąży na niej żadna klątwa i będzie mogła być z Xabim. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ramos chyba polubił krzaczki ;d
    Rozwaliła mnie (zresztą jak zwykle :D) akcja z Crisem i upiorem opery, czyżby Ronaldo miał tak piękny głos, żeby śpiewać wspólnie z Ericem? ;>
    Końcówka jak najbardziej obiecująca. W końcu Anna przejrzała na oczy i mam nadzieję, że weźmie do serca słowa Palomy.
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha ha rozwaliła mnie przyśpiewka Gutiego :D mistrzowska!!. I nasz biedny Cris, musiał przeżyć taki horror. Ciekawa jestem co Paloma napisała w liściku do Ikera ;).I w pełni cię rozumiem w końcu wakacje nie można całymi dniami siedzieć przed komputerem. Czekan na next'a :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Guti i w końcu przejechałeś sobie po bandzie hahaha...
    A co do Crisa to ja ryczę ze śmiechu...
    Palompa dobrze kombinuje i mam nadzieje że wszystko się już ułoży :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3
    Biedny Cris...
    Guti i ta jego przyśpiewka xD
    Sweet
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie... Zostawili Crisa na pastwę losu :( Jak oni tak mogli?! :O Teraz jak go będę zobaczę to spojrzę na niego jak na biednego, małego chłopczyka
    Czekam na następny rozdział :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholera, aż nie wiem od czego mam zacząć? Mam nadzieję, że Anna przejrzy na oczy, bo to dopiero pierwszy krok, wydaje mi się, że ona dokładnie nie wie czego chce. Uwielbiam Palome i Ikera, oni są dla siebie stworzeni.
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Śmieszny rozdział :) Palome i Iker pasują do siebie idealnie! Guti normalnie mnie rozwala... tak jak Cristia :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahah nie no nie mogę przestać się śmiać jak zawsze zresztą... Ciekawe co tam było na tej kartce dla Ikera było o.O A Cristiano biedny hahaha ze zwłokami musiał przebywać hahaha xd I jeszcze go coś straszyło hahah xd
    Ale mnie rozwaliło to miejsce. Niby zwłoki sprzed ulalala nie chce mi się liczyć wakacje są w końcu a tu takie te żarówki led, napisy EXIT hahaha xd doobre xd
    Byleby te przeżycia Anny nie okazały się klątwą bo biednyy Xabi... :C A w Waszym opowiadaniu wszyystko jest chyba możliwe hahahah xD
    Pozdrawiam xd
    PS. Tak wgl to chciałam zapytać czy dodałam w SPAMIE tego komentarza o nowy rozdziale bo mi się laptop przyciął i nic nwm :C Także zapraszam jeśli tylko znajdziecie chwilkę czasu xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju ale macie talent <3
    Niedawno zaczęłam czytać to opowiadanie a już każdego dnia sprawdzam czy jest następny rozdział. Widzicie jak na mnie działają przygody siostrzyczek ? Nie myślałyście żeby w przyszłości napisać książkę ? Skąd pomysł na to opowiadanie ? Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny odcinek;D
    Cristiano tradycyjnie musiał się w coś wpakować i to dosłownie. Aż się boje co go spotka następnym razem. Zazdrosny Alonso jest uroczy;D No i Ramos w krzakach wymiata konkretnie. Czekam na nowy;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Mmmmm spotkanie Palomy i Ikera? Huhu, mam andzieję, że bd jazda xD Biedny Cristiano, jemu zawsze sie takie niemiłe przygody zdarzają ;c No i Guti tylko o jednym, ehh... Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny! Szkoda mi Crisa, nie zdążył na risotto ;< Mam nadzieję, że Palomie uda się udowodnić, że to nie klątwa czyha nad Anną i dziewczyna spokojnie będzie mogła odejść z klasztoru i być z Xabim :D No i wreszcie coś zaiskrzyło pomiędzy malarką, a Ikerem! Życzę im szczęścia!
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział normalnie powala. Cristiano rządzi, ten to zawsze w coś się wplącze. A Iker i Paloma :D Oby coś z tego było. Oby nie było żadnej klątwy i Anna mogła połączyć się na spokojnie ze swoim ukochany. Czekam z niecierpliwością na kolejną cześć. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aww, płaczący Cristiano, wzruszające. < 33

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział zresztą jak zawsze. Biedny Cris sam z trupem. To musiało być wstrząsające. :x Cieszę się jednak, że między Palomą a Ikerem coś zaiskrzyło.Dobra robota dziewczyny! :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że rozmowy z Palomą wpłynie na Annę i ta da szansę Xabierowi. Biedny Cris... A świrolog jest głupi! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ronaldo ma zdecydowanie roztrój nerwowy. Li i jedynie. Choć faktycznie najprzyjemniejszych przeżyć to on nie miał. Trup i te sprawy.
    Rozmowa Palomy z Anną powinna przynieść oczekiwany skutek. Paloma to jest bez dwóch zdań świetna babka, a Anna naprawdę kocha Xabiego i innego rozwiązania niż wystąpienie z klasztoru nie widzę i już.

    OdpowiedzUsuń
  19. To opowiadanie jest... uheafhsidhucisycvtagpehbiygcvy! Siostra Crista po prostu jest tu boska! Uwielbiam to opowiadanie i poprawia mi bardzo humor. Ronaldo i jego wrażliwa strona, w ogóle przedstawiłyście go w świetnym świetle. Bardzo mi się podoba, no i te zdolności kulinarne Pepe :)Bosko! Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże Fiola! Co wy odwalacie? Bezapelacyjnie głosowałabym na was w plebiscycie na bloga roku. Kochaniutkie trzymam kciuki nie mogę się już doczekać, a tym czasem zapraszam zapraszam też do mnie na ibby-dolce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Christineeeeee, Christineeeeee.... Nie mogę XD
    Biedna Crista, powinni jej (go) pilnować jak oka w głowie. I jestem pewna że biedaczyna popiera moje zdanie. Szkoda, że nie dodajecie częściej, bo człowiek po przeczytaniu aż sie lepiej czuje :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  22. ojojoj, biedny cris, wystraszyło się dziecko nie na żarty. Dobrze, że odnaleźli tego dzieciaka, ałła, z tej policjantki rzeczywiście ostra babka, paralizatorem po klejnotach, ałła, musiało zaboleć. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń