Ronaldo w końcu wziął się w garść a na jego twarz wypłynął
błogi uśmiech, gdyż dosłownie przed chwilą przypomniał sobie o
małym zawiniątku na dnie swojego plecaka.
Z miną zadowolonego kota począł przerzucać wszystkie swoje rzeczy
w tym zapas majtek od Kelvina Kleina.
Gdy w końcu znalazł pożądany przedmiot, pisnął niczym
podniecona małolata, doskoczył do Ramosa i zaczął z nim tańczyć.
- Co ci odwaliło? Jesteś chory psychicznie matole?- Ramos odskoczył
od CR7 jak poparzony.
Iker patrzył na to wszystko ze stoickim spokojem a Pepe zaczął się
śmiać. Xabi nagusieńki jak go Pan Bóg stworzył władował się
pod prysznic.
- Mam mydło od Gucciego! - pochwalił się Portugalczyk wyciągając
kostkę pachnącą cytrusami i piżmem.
- Powaliło cię?- Ramos odebrał mu kosmetyk.- Myślisz, że mniszki
nie skapują się, że pachniesz jak facet? Mamy myć się szarym
mydłem i nie pachnieć.
- Ale one pachną jak pingwiny! - jęknął zapłakany Cris.
- Nie przesadzaj.- zauważył Kepler- Wytrzymasz trzy tygodnie o
szarym mydełku, nie jesteś jakąś pieprzoną ciotą. - podał mu
kostę szarego mydła o zawiłej nazwie "Szary Jeleń"
- Siary Jele...nini? - próbował odczytać.- Co to jest? Ja mam się
tym wymyć? Taką taniochą?! To wy-klu-czo-ne! Jestem Cristiano
Ronaldo! I będę przez to miał uczulenie!
- A ja Iker Casillas i nie dramatyzuj...
- Jak cię wypryszczy to cię natrzemy kremikiem.- zarechotał Ramos
- Spadaj pedale!- ryknął zapłakany Ronaldo.
-Pedale?! Sam jesteś pedał, cioto z Madery!- Ramos doskoczył do
niego, ale Pepe uniemożliwił mu atak.
W pomieszczeniu rozległ się baryton Xabiego.
- Cuuuuuuuuuuuudna jak seeeeeeeeeeen... ma bogini wiosny, jaaaaaaasna
jak dzień...gdybym ciebie dostał. To bez dwóch zdań...serce bym
tobie dał!
- Niech on lepiej zamknie mordę. - Ramos zatkał uszy.
- Co to za wycie?!- jęknął rozżalony Ronaldo. - Ja ci pokażę ja
śpiewać! - Portugalczyk usiłował śpiewać, ale Pepe zamknął mu
usta łapą.
-
Stul pysk CR7, od twojego śpiewu wiedną kwiaty i gniją kartofle w
mojej piwnicy, działasz na mnie gorzej niż uroda Lewandowskiego.
-
Dobrze, że nie tego, jak mu tam, Kuby - wzdrygnął się Cris. -
Jeszcze mi się śni po nocach jak mnie wyprzedza... Koszmar...
Pepe
zamarł z ręką w powietrzu.
-
Ty wiesz, że mnie też? - rzekł z zainteresowaniem. - On i
Piszczek. Tylko w moim śnie ja ich gonię i nie mogę dogonić.
Zawsze się budzę zlany zimnym potem, a raz to nawet wrzeszczałem!
-
Serio? - Ronaldo z wrażenia zapomniał nawet o mydełku.
Przez
otwarte okno wpłynął srebrzysty dźwięk gongu.
-
Przestańcie pieprzyć o głupotach- przyganił Iker. - Myjcie i
ubierajcie, bo się spóźnimy na obiad i będzie siara.
-
To nie są głupoty, ja się nawet nad psychoterapią zastanawiałem!
- oburzył się Cris.
-
Widzisz - Pepe oparł się na jego ramieniu, a w czarnych oczkach
zalśnił mu złośliwy błysk. - Kochany El Santo też ma koszmarne
sny, ale nie z Borussią w roli głównej.
-
Nie? - zdziwił się Ronaldo.
-
Nie. Jemu się śni Carbonero - zarżał Kepler.
Casillas
posłał mu mordercze spojrzenie.
-
Grabisz sobie, łysy - powiedział Sergio, zdecydowany bronić Ikera.
-
Najbardziej to tu sobie grabi niejaki Alonso - odparł portugalski
obrońca, odkręcając kurek. - Kurwa mać, za tę zimną wodę ja ci
wymyślę, Xabierku, coś ekstra!
Światło
wpadające przez wąskie okna refektarza, natychmiast gubiło się
gdzieś pod jego wysokimi sklepieniami, tak, że niewiele go
docierało do stołów.
-
Nie będę widział co jem - syknął Ramos kątem ust do Ikera, gdy
zaprowadzono ich do środkowego stołu.
-
Może to i lepiej - mruknął Cris.
Kapitan
uciszył ich obu spojrzeniem. Wszystkie zakonnice i nowicjuszki
patrzyły wyczekująco na matkę przełożoną, niziutką staruszkę
o twarzy gęsto pokrytej zmarszczkami. Kogoś ona Ikerowi
przypominała, ale nie mógł sobie przypomnieć kogo.
Matka
przełożona uśmiechnęła się, co upodobniło ją do zadowolonej
rodzynki. Iker już wiedział: ona wyglądała jak niania Ogg z
powieści Pratchetta!
-
Moje drogie dzieci! - rzekła. - Zanim zmówimy modlitwę chciałabym
powitać serdecznie pielgrzymujące tu aż z Argentyny siostry
Ikerię, Xabierię, Sergię, Cristę i Keplerię. Zatrzymają się u
nas w swej podróży na trzy tygodnie i pragnęłabym, aby czuły się
tu jak w swym rodzimym klasztorze. Witajcie kochane!
Iker
skłonił głowę z gracją.
-
Dziękujemy, czcigodna matko przełożona za to gorące powitanie
nas, niegodnych - odparł. - Mamy nadzieję, że nie staniemy się
dla was ciężarem, lecz przyjaciółkami i podporą.
"Jezu,
skąd on ma taką gadkę? " pomyślał zaskoczony Kepler.
Odmówiono
modlitwę, po czym kilka sióstr i nowicjuszek pod dyrekcją pulchnej
i rumianej siostry Domitylli zaczęło roznosić wazy z zupą.
-
Brokułowa, badzo zdrowa! - zachwalała Domitylla.
Ronaldo
patrzył z narastającą rozpaczą w talerz. Nienawidził brokułów
jak zarazy. Spojrzał z wyraźną niechęcią na Xabiego, który jadł
zupę z takim wyrazem twarzy, jakby to był orgazm w płynie. Gapił
się, oczywiście na tę swoją Annę, jak sroka w gnat. Cris poczuł,
że ma ochotę pieprznąć rudobrodego talerzem w łeb.
Zaserwowane
przez zakonnice danie wzbudziło początkowo również nieufność
Pepe, który szturchnął zawartość talerza parę razy łyżką,
zanim zdecydował się spróbować. Zielonkawa breja nie wyglądała
zbyt kusząco, jednak zebrał się na odwagę i wpakował sobie
porcję do ust. I tu nastąpił wstrząs. Zupa była wyśmienita, w
najlepszych knajpach takiej nie jadł.
-
Ależ to jest przepyszne! - wykrzyknął entuzjastycznie.
Domitylla
wzięła się dumnie pod boki.
-
Widzę, że siostra Kepleria zna się na dobrej kuchni - orzekła. -
A niektórzy tak na brokułową nosem kręcili!
Pogroziła
chochlą w kieerunku stołu nowicjuszek.
- Nasz umiłowany
Ojciec Święty, Franciszek, dostał właśnie koszulkę Lionela
Messiego. Czy to wasz krajan, drogie siostry?- zapytała siostra
Eufrozyna.
Xabi spojrzał na
Ikera, który błagał wzrokiem Pepe i Ramosa, żeby tylko niczym się
nie zdradzili. Kepler złośliwie szturchnął pod stołem Crisa,
który z uporem wpatrywał się w zieloną breję, tylko dlatego,
żeby nie zdradzić tego jak bardzo się wkurzył. Papież nie chciał
jego koszulki! Foch z przytupem!
Po kopniaku
Keplera, łyżka wypadła mu z ręki, z impetem zanurzając się w
zupie brokułowej. Z ust Ronaldo wyrwał się jęk bólu a na jego
twarzy malowało się obrzydzenie, bo cały gors habitu uflogany był
zieloną paćką, przypominającą rzygowiny.
- Czy siostra się
źle poczuła?- zapytała matka przełożona.
Realowcy
zaniemówili w oczekiwaniu, tymczasem Ronaldo spojrzał na zakonnicę
z przerażeniem w oczach.
- Eeeeeyyyyy-
zadudnił, zaraz jednak przeszedł na piskliwy falsecik.- No bo ja
się wzruszyłam tym faktem. - odpowiedział cokolwiek nazbyt
nerwowo.
- To musi być
bardzo pobożny i dobry człowiek z tego Messiego, skoro Ojciec
Święty mu kibicuje. - wyrwało się jednej z zakonnic. - No i Pan
Bóg pomaga mu grać, prowadzi go święty Józef!
W Ronaldzie
zawrzała krew.
Dobry? Dobry?
Takiego wała!
Iker, który nie
posiadał daru czytania w myślach i tak doskonale wiedział, że
jego kolega toczy wewnętrzną walkę.
- My nie znamy się
na piłce.- odpowiedział uśmiechając się w stronę starszych
zakonnic.- Nie mamy telewizora!
- Ja tam wolę
Ronaldo!- Cris nie wytrzymał.
- Rolando?! A kto
to jest?- zapytała siostra Eufrozyna.- Pewnie jakiś bezbożnik! Co
to za imię?! Jest taki święty?
Ramos w jednym
momencie zrobił się siny ze śmiechu, pokwikiwał nad brokułową,
Xabi nie uczestniczył w tej konwersacji patrząc maślanym wzrokiem
w stronę stołu, przy którym posilała się Anna.
Kepler był w
siódmym niebie, nudził się w tej budzie niemiłosiernie a takie
chwile, były niczym na wagę złota.
Czekał z zapartym
tchem na reakcję Ronaldo.
- Ronaldo to dobry
zawodnik! - pisnął Cris.- Widziałam go kiedyś!
- Siostra chadza
na mecze?
- Siostra Crista
chciała powiedzieć, że jeszcze będąc w nowicjacie widziała go w
telewizji.- Iker próbował opanować sytuację. Stare zakonnice
łyknęły to kłamstwo jak młody bociek a Casillas w duchu
podziękował wyższej instancji, która pozwoliła im dalej
kontynuować tę maskaradę. Obiecał sobie solennie, że w zaciszu
celi pierdyknie Cristiano tak, aż zadudni mu w głowie na Anioł
Pański.
-
Kochane moje - rzekła matka przełożona, zwracając się do
fałszywych siostrzyczek. - Myślę, że mogę liczyć na waszą
pomoc w naszym skromnym gospodarstwie?
-
Ależ oczywiście! - Iker energicznie pokiwał głową, aż zafalował
mu welon. - Jak mówił... am, nie chcemy być ciężarem, niech więc
matka dysponuje nami jak jej się podoba.
Siostra
Eufrozyna wbiła przenikliwe spojrzenie w Crisa. "Jeśli matka
to niania Ogg, ta jest babcią Weatherwax" przemknęło
Casillasowi przez głowę.
-
Myślę, że siostra Crista chętnie pomoże mi w infirmerii -
rzekła. - Nie mogę się schylać, a to konieczne przy zbieraniu
ziół, a siostra wygląda na młodą i sprawną...
Ronaldo
zamarł z otwartymi ustami. No koniec świata, trzy tygodnie w
towarzystwie tej zmory?
W
rzadkim u niego przebłysku szybkiego myślenia Ramos dyskretnie
pacnął Crisa w potylicę.
-
Oczywiście, pomogę siostrze - pisnął CR7 rozpaczliwie.
-
Siostro Keplerio, udowodniła już siostra, że zna się na kuchni,
zapraszam więc do mnie - oznajmiła jowialnie Domitylla.
Pepe
przywołał pospiesznie na twarz uśmiech, w zamierzeniu promienny, w
rzeczywistości cokolwiek bolesny. Ramos zaczął chichotać i stroić
do niego spod welonu głupie miny.
Wtedy
odezwała się siostra Tekla.
-
Na te płuca siostry Sergii najlepsza będzie praca w moim ogrodzie.
Ruch, świeże powietrze, uleczymy siostrę raz-dwa! A i siostrę
Ikerię zapraszam, bo blada jakaś! Nie mają siostry nic przeciw?
Złośliwy
uśmieszek spłynął z twarzy Ramosa, zastapiony przez narastającą
zgrozę.
-
Uwielbiamy pracę w ogrodzie! - głos Ikera ociekał fałszywym
entuzjazmem. - To cudowne!
Matka
przełożona obdarzyła zakonnice promiennym uśmiechem.
-
Pan Bóg się raduje, widząc jak się wspaniale dogadujecie -
pochwaliła. - Siostro Xabierio... Siostro Xabierio!
Alonso
bez reszty zagapił się w Annę, która oświetlona wąską strugą
słonecznego światła wyglądała jak istota nie z tej ziemi. Nie
docierało do niego absolutnie nic.
Wtedy
kipiący furią Cris wziął łyżkę i walnął nią potężnie w
palce wspartej na stole dłoni Alonsa.
-
Auuuuu! - zawył Xabi. - Kurrrrrrrrrr... Kurrrr... Kuuurrrcz mnie
chyba złapał!
-
To się później rozmasuje - rzekł z zimną krwią Iker. - Matka do
ciebie mówi... Siostro.
Xabi
spojrzał na matkę błędnym wzrokiem.
-
Mam nadzieję, że siostra wyleczy do jutra ten kurcz, bo będę
potrzebowała siostry rąk do papierkowej roboty - oznajmiła,
uśmiechając się szeroko.
_____________________________________________________________________________
Z poślizgiem, ale w końcu udało nam się wspólnymi siłami zmontować nowy rozdział!
Życzymy miłego czytania!
Fiolka&Martina :)
Z poślizgiem, ale w końcu udało nam się wspólnymi siłami zmontować nowy rozdział!
Życzymy miłego czytania!
Fiolka&Martina :)
HAHAHAHA... Koszmary o BVB i trio z Polski już im współczuje...
OdpowiedzUsuńBiedny Ronaldo bezbożnikiem został nazwany, borajstwo...
Xabi, ach Xabi...
Kuuurcz haha :D O matko, jesteś rewelacyjna! Jak czyta się to opowiadanie (a przynajmniej ja tak mam) to cały czas mordka się cieszy. Myslałam, że Ronaldo w pewnym momencie wybuchnie jak zaczęła się rozmowa o Messim. Dobrze, że jakoś opanował emocje. Jestem ciekawa dalszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Oh laski, szykujcie kaskę na nowy monitor, bo jak go tak dalej będę zapluwac. parskając smiechem, to na długo mi nie starczy:P Ogólnie. Padłam ze smiechu. Ij biedna ta nasza Polonia Dortmund,biedna, nie dośc że ograli RM to jeszcze w sny im włażą i spac nie dają. A zupa Brokułowa naprawde jest pyszna, tylko trzeba ja dobrze zrobic,:P oj usmiałam sie, usmiałam, informujcie koniecznie o nowym, i zapraszam do siebie. Fiolka wie gdzie :P
OdpowiedzUsuńUdało Wam się poprawić mi humor na samym początku dnia! To opowiadanie jest genialne, za każdym razem gdy je czytam na mojej twarzy automatycznie pojawia się banan :D Zapas majtek Cristiano i mydełko Szary Jeleń wymiata, a do tego koszmary z zawodnikami Borussi w roli głównej to mistrzostwo świata! Jesteście pierwszymi, którym udało się znacząco poprawić mi humor po odejściu Fergusona na emeryturę, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Nicky. Poprawiłyście mi humor, choć dzień będzie totalnie beznadziejny. Ostatnia sytuacja - KUUUURCZ, haha, zamiast KURWA xD zawsze spoko!
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość, nie każcie tak długo czekać xD
Szary Jelen, haahha xd wycie Xabiego pod prysznicem tez mnie rozwalilo. Hahahha albo koszmary o BVB... padlam. Oh, biedne te nasze siostrzyczki, beda musialy sie napracowac w klasztorze. A rozmowa o Messim ? Biedny Cris, to go przesladuje. No i mam nadzieje ze Xabi wyleczy kurrrrrrrrcz xd pozdrawiam i czekam na kolejny ;**
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Czytając płakałam ze śmiechu, mydło od Gucciego i polski szary jeleń xd Nie mogłam z Crisa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny :*
hahahahah nie mogę już. genialne! :)
OdpowiedzUsuńnie nie nie. Nie proście abym to komentowała!
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że mnie najbardziej rozwaliła rozmowa o Messim i koszulce dla papieża, ale z drugiej strony Szary Jeleń jest bardzo intrygujacy. I to śpiewanie Xabiego. Nie potrafię wybrać, wszystko tutaj jest genialne. :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! :D
hahahahaha świetny rozdział ;) najlepszy jest Cris, jak narzeka. Jeszcze musi słuchać o Messim, jaki on to jest święty, wspaniały... hahaha ;) Genialnie ;)
OdpowiedzUsuńZe śmiechu się poryczałam i wyglądam jak dupa wołowa, dzięki :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy Ronaldo i jego koszmary, mydło od Gucciego. Genialne xD
Padam do stóp i czekam z niecierpliwością na nowy! :D
Osz kurczę, popłakałam się ze śmiechu. Tyle pozytywnej energii, humoru jest w tym opowiadaniu, że czyta się z największą przyjemnością.
OdpowiedzUsuńProblemy sercowe Xabiego z czasem się rozwiążą, ale prym tu wiedzie Cris ;) Rozwalił mnie fakt, że Ronaldo to pewnie bezbożnik. Myślę, że coś w tym jest :D
Uwielbiam do opowiadanie i tych wariatów :D Oni są genialni. Ciekawa jestem, jak oni przetrwają te trzy tygodnie ;)
OdpowiedzUsuńRozdzialik powala:D Bardzo pozytywne opowiadanko, a te docinki piłkarzy... lałam ze śmiechu, aż mnie w domu pytali czy się dobrze czuję. Oby tak dalej:) Weny życzę:)
OdpowiedzUsuń"Kurrrrrrrrrr... Kurrrr... Kuuurrrcz mnie chyba złapał!"
OdpowiedzUsuńGenialne po prostu! Poryczałam się ze śmiechu! Przez cały rozdział się jakoś trzymałam, ale przy tej wypowiedzi Xabiego już nie dałam rady!
Wiem, że się powtarzam, ale ja nie mogę już! Uwielbiam tego bloga i to się już chyba nigdy nie zmieni!
OdpowiedzUsuńZnakomity pomysł, a sceny wprost groteskowe!
i taak, oni wcale nie znają się na piłce nożnej xd
Ronaldo mnie rozbił swoim teksem, że nie będzie się mył szarym mydłem XD
A rozmowa z matką o pobożnym Messim nieźle zdenerwowała piłkarzy, a szczególnie Cristiano XD
Czekam na nexta ;*
Przeczytałam wszystkie części i czekam na kolejne. To opowiadanie jest rewelacyjne. Co chwila wybuchałam śmiechem. Świetny pomysł z wrzuceniem piłkarzy do klasztoru. I ten cały Ronaldo i jego obsesja na punkcie własnej osoby - idealnie takie zachowanie do niego pasuje. I oczywiście te ich teksty. Mogę się założyć, że jeszcze nie jedno odwalą. Będę tu zaglądać. Dodaję do linków :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne :D . Zaczęłam dzisiaj czytać i cały czas się śmiałam, macie fajne pomysły i wychodzi wam serio prześmiesznie. Najbardziej śmieszy mnie siostra Crista, jej zachowanie jest powalające :D . A te teksty... Padam ^^ . Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńJeśli możecie, informujcie mnie w spamie na http://corka-tajemnicy.blogspot.com/ :)