czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 3


 Ronaldo w końcu wziął się w garść a na jego twarz wypłynął błogi uśmiech, gdyż dosłownie przed chwilą przypomniał sobie o małym zawiniątku na dnie swojego plecaka.
Z miną zadowolonego kota począł przerzucać wszystkie swoje rzeczy w tym zapas majtek od Kelvina Kleina.
Gdy w końcu znalazł pożądany przedmiot, pisnął niczym podniecona małolata, doskoczył do Ramosa i zaczął z nim tańczyć.
- Co ci odwaliło? Jesteś chory psychicznie matole?- Ramos odskoczył od CR7 jak poparzony.
Iker patrzył na to wszystko ze stoickim spokojem a Pepe zaczął się śmiać. Xabi nagusieńki jak go Pan Bóg stworzył władował się pod prysznic.
- Mam mydło od Gucciego! - pochwalił się Portugalczyk wyciągając kostkę pachnącą cytrusami i piżmem.
- Powaliło cię?- Ramos odebrał mu kosmetyk.- Myślisz, że mniszki nie skapują się, że pachniesz jak facet? Mamy myć się szarym mydłem i nie pachnieć.
- Ale one pachną jak pingwiny! - jęknął zapłakany Cris.
- Nie przesadzaj.- zauważył Kepler- Wytrzymasz trzy tygodnie o szarym mydełku, nie jesteś jakąś pieprzoną ciotą. - podał mu kostę szarego mydła o zawiłej nazwie "Szary Jeleń"
- Siary Jele...nini? - próbował odczytać.- Co to jest? Ja mam się tym wymyć? Taką taniochą?! To wy-klu-czo-ne! Jestem Cristiano Ronaldo! I będę przez to miał uczulenie!
- A ja Iker Casillas i nie dramatyzuj...
- Jak cię wypryszczy to cię natrzemy kremikiem.- zarechotał Ramos
- Spadaj pedale!- ryknął zapłakany Ronaldo.
-Pedale?! Sam jesteś pedał, cioto z Madery!- Ramos doskoczył do niego, ale Pepe uniemożliwił mu atak.
W pomieszczeniu rozległ się baryton Xabiego.
- Cuuuuuuuuuuuudna jak seeeeeeeeeeen... ma bogini wiosny, jaaaaaaasna jak dzień...gdybym ciebie dostał. To bez dwóch zdań...serce bym tobie dał!
- Niech on lepiej zamknie mordę. - Ramos zatkał uszy.
- Co to za wycie?!- jęknął rozżalony Ronaldo. - Ja ci pokażę ja śpiewać! - Portugalczyk usiłował śpiewać, ale Pepe zamknął mu usta łapą.
- Stul pysk CR7, od twojego śpiewu wiedną kwiaty i gniją kartofle w mojej piwnicy, działasz na mnie gorzej niż uroda Lewandowskiego.
- Dobrze, że nie tego, jak mu tam, Kuby - wzdrygnął się Cris. - Jeszcze mi się śni po nocach jak mnie wyprzedza... Koszmar...
Pepe zamarł z ręką w powietrzu.
- Ty wiesz, że mnie też? - rzekł z zainteresowaniem. - On i Piszczek. Tylko w moim śnie ja ich gonię i nie mogę dogonić. Zawsze się budzę zlany zimnym potem, a raz to nawet wrzeszczałem!
- Serio? - Ronaldo z wrażenia zapomniał nawet o mydełku.
Przez otwarte okno wpłynął srebrzysty dźwięk gongu.
- Przestańcie pieprzyć o głupotach- przyganił Iker. - Myjcie i ubierajcie, bo się spóźnimy na obiad i będzie siara.
- To nie są głupoty, ja się nawet nad psychoterapią zastanawiałem! - oburzył się Cris.
- Widzisz - Pepe oparł się na jego ramieniu, a w czarnych oczkach zalśnił mu złośliwy błysk. - Kochany El Santo też ma koszmarne sny, ale nie z Borussią w roli głównej.
- Nie? - zdziwił się Ronaldo.
- Nie. Jemu się śni Carbonero - zarżał Kepler.
Casillas posłał mu mordercze spojrzenie.
- Grabisz sobie, łysy - powiedział Sergio, zdecydowany bronić Ikera.
- Najbardziej to tu sobie grabi niejaki Alonso - odparł portugalski obrońca, odkręcając kurek. - Kurwa mać, za tę zimną wodę ja ci wymyślę, Xabierku, coś ekstra!
Światło wpadające przez wąskie okna refektarza, natychmiast gubiło się gdzieś pod jego wysokimi sklepieniami, tak, że niewiele go docierało do stołów.
- Nie będę widział co jem - syknął Ramos kątem ust do Ikera, gdy zaprowadzono ich do środkowego stołu.
- Może to i lepiej - mruknął Cris.
Kapitan uciszył ich obu spojrzeniem. Wszystkie zakonnice i nowicjuszki patrzyły wyczekująco na matkę przełożoną, niziutką staruszkę o twarzy gęsto pokrytej zmarszczkami. Kogoś ona Ikerowi przypominała, ale nie mógł sobie przypomnieć kogo.
Matka przełożona uśmiechnęła się, co upodobniło ją do zadowolonej rodzynki. Iker już wiedział: ona wyglądała jak niania Ogg z powieści Pratchetta!
- Moje drogie dzieci! - rzekła. - Zanim zmówimy modlitwę chciałabym powitać serdecznie pielgrzymujące tu aż z Argentyny siostry Ikerię, Xabierię, Sergię, Cristę i Keplerię. Zatrzymają się u nas w swej podróży na trzy tygodnie i pragnęłabym, aby czuły się tu jak w swym rodzimym klasztorze. Witajcie kochane!
Iker skłonił głowę z gracją.
- Dziękujemy, czcigodna matko przełożona za to gorące powitanie nas, niegodnych - odparł. - Mamy nadzieję, że nie staniemy się dla was ciężarem, lecz przyjaciółkami i podporą.
"Jezu, skąd on ma taką gadkę? " pomyślał zaskoczony Kepler.
Odmówiono modlitwę, po czym kilka sióstr i nowicjuszek pod dyrekcją pulchnej i rumianej siostry Domitylli zaczęło roznosić wazy z zupą.
- Brokułowa, badzo zdrowa! - zachwalała Domitylla.
Ronaldo patrzył z narastającą rozpaczą w talerz. Nienawidził brokułów jak zarazy. Spojrzał z wyraźną niechęcią na Xabiego, który jadł zupę z takim wyrazem twarzy, jakby to był orgazm w płynie. Gapił się, oczywiście na tę swoją Annę, jak sroka w gnat. Cris poczuł, że ma ochotę pieprznąć rudobrodego talerzem w łeb.
Zaserwowane przez zakonnice danie wzbudziło początkowo również nieufność Pepe, który szturchnął zawartość talerza parę razy łyżką, zanim zdecydował się spróbować. Zielonkawa breja nie wyglądała zbyt kusząco, jednak zebrał się na odwagę i wpakował sobie porcję do ust. I tu nastąpił wstrząs. Zupa była wyśmienita, w najlepszych knajpach takiej nie jadł.
- Ależ to jest przepyszne! - wykrzyknął entuzjastycznie.
Domitylla wzięła się dumnie pod boki.
- Widzę, że siostra Kepleria zna się na dobrej kuchni - orzekła. - A niektórzy tak na brokułową nosem kręcili!
Pogroziła chochlą w kieerunku stołu nowicjuszek.
- Nasz umiłowany Ojciec Święty, Franciszek, dostał właśnie koszulkę Lionela Messiego. Czy to wasz krajan, drogie siostry?- zapytała siostra Eufrozyna.
Xabi spojrzał na Ikera, który błagał wzrokiem Pepe i Ramosa, żeby tylko niczym się nie zdradzili. Kepler złośliwie szturchnął pod stołem Crisa, który z uporem wpatrywał się w zieloną breję, tylko dlatego, żeby nie zdradzić tego jak bardzo się wkurzył. Papież nie chciał jego koszulki! Foch z przytupem!
Po kopniaku Keplera, łyżka wypadła mu z ręki, z impetem zanurzając się w zupie brokułowej. Z ust Ronaldo wyrwał się jęk bólu a na jego twarzy malowało się obrzydzenie, bo cały gors habitu uflogany był zieloną paćką, przypominającą rzygowiny.
- Czy siostra się źle poczuła?- zapytała matka przełożona.
Realowcy zaniemówili w oczekiwaniu, tymczasem Ronaldo spojrzał na zakonnicę z przerażeniem w oczach.
- Eeeeeyyyyy- zadudnił, zaraz jednak przeszedł na piskliwy falsecik.- No bo ja się wzruszyłam tym faktem. - odpowiedział cokolwiek nazbyt nerwowo.
- To musi być bardzo pobożny i dobry człowiek z tego Messiego, skoro Ojciec Święty mu kibicuje. - wyrwało się jednej z zakonnic. - No i Pan Bóg pomaga mu grać, prowadzi go święty Józef!
W Ronaldzie zawrzała krew.
Dobry? Dobry? Takiego wała!
Iker, który nie posiadał daru czytania w myślach i tak doskonale wiedział, że jego kolega toczy wewnętrzną walkę.
- My nie znamy się na piłce.- odpowiedział uśmiechając się w stronę starszych zakonnic.- Nie mamy telewizora!
- Ja tam wolę Ronaldo!- Cris nie wytrzymał.
- Rolando?! A kto to jest?- zapytała siostra Eufrozyna.- Pewnie jakiś bezbożnik! Co to za imię?! Jest taki święty?
Ramos w jednym momencie zrobił się siny ze śmiechu, pokwikiwał nad brokułową, Xabi nie uczestniczył w tej konwersacji patrząc maślanym wzrokiem w stronę stołu, przy którym posilała się Anna.
Kepler był w siódmym niebie, nudził się w tej budzie niemiłosiernie a takie chwile, były niczym na wagę złota.
Czekał z zapartym tchem na reakcję Ronaldo.
- Ronaldo to dobry zawodnik! - pisnął Cris.- Widziałam go kiedyś!
- Siostra chadza na mecze?
- Siostra Crista chciała powiedzieć, że jeszcze będąc w nowicjacie widziała go w telewizji.- Iker próbował opanować sytuację. Stare zakonnice łyknęły to kłamstwo jak młody bociek a Casillas w duchu podziękował wyższej instancji, która pozwoliła im dalej kontynuować tę maskaradę. Obiecał sobie solennie, że w zaciszu celi pierdyknie Cristiano tak, aż zadudni mu w głowie na Anioł Pański.
- Kochane moje - rzekła matka przełożona, zwracając się do fałszywych siostrzyczek. - Myślę, że mogę liczyć na waszą pomoc w naszym skromnym gospodarstwie?
- Ależ oczywiście! - Iker energicznie pokiwał głową, aż zafalował mu welon. - Jak mówił... am, nie chcemy być ciężarem, niech więc matka dysponuje nami jak jej się podoba.
Siostra Eufrozyna wbiła przenikliwe spojrzenie w Crisa. "Jeśli matka to niania Ogg, ta jest babcią Weatherwax" przemknęło Casillasowi przez głowę.
- Myślę, że siostra Crista chętnie pomoże mi w infirmerii - rzekła. - Nie mogę się schylać, a to konieczne przy zbieraniu ziół, a siostra wygląda na młodą i sprawną...
Ronaldo zamarł z otwartymi ustami. No koniec świata, trzy tygodnie w towarzystwie tej zmory?
W rzadkim u niego przebłysku szybkiego myślenia Ramos dyskretnie pacnął Crisa w potylicę.
- Oczywiście, pomogę siostrze - pisnął CR7 rozpaczliwie.
- Siostro Keplerio, udowodniła już siostra, że zna się na kuchni, zapraszam więc do mnie - oznajmiła jowialnie Domitylla.
Pepe przywołał pospiesznie na twarz uśmiech, w zamierzeniu promienny, w rzeczywistości cokolwiek bolesny. Ramos zaczął chichotać i stroić do niego spod welonu głupie miny.
Wtedy odezwała się siostra Tekla.
- Na te płuca siostry Sergii najlepsza będzie praca w moim ogrodzie. Ruch, świeże powietrze, uleczymy siostrę raz-dwa! A i siostrę Ikerię zapraszam, bo blada jakaś! Nie mają siostry nic przeciw?
Złośliwy uśmieszek spłynął z twarzy Ramosa, zastapiony przez narastającą zgrozę.
- Uwielbiamy pracę w ogrodzie! - głos Ikera ociekał fałszywym entuzjazmem. - To cudowne!
Matka przełożona obdarzyła zakonnice promiennym uśmiechem.
- Pan Bóg się raduje, widząc jak się wspaniale dogadujecie - pochwaliła. - Siostro Xabierio... Siostro Xabierio!
Alonso bez reszty zagapił się w Annę, która oświetlona wąską strugą słonecznego światła wyglądała jak istota nie z tej ziemi. Nie docierało do niego absolutnie nic.
Wtedy kipiący furią Cris wziął łyżkę i walnął nią potężnie w palce wspartej na stole dłoni Alonsa.
- Auuuuu! - zawył Xabi. - Kurrrrrrrrrr... Kurrrr... Kuuurrrcz mnie chyba złapał!
- To się później rozmasuje - rzekł z zimną krwią Iker. - Matka do ciebie mówi... Siostro.
Xabi spojrzał na matkę błędnym wzrokiem.
- Mam nadzieję, że siostra wyleczy do jutra ten kurcz, bo będę potrzebowała siostry rąk do papierkowej roboty - oznajmiła, uśmiechając się szeroko.
_____________________________________________________________________________
Z poślizgiem, ale w końcu udało nam się wspólnymi siłami zmontować nowy rozdział!
Życzymy miłego czytania! 
                                                                     Fiolka&Martina :)

19 komentarzy:

  1. HAHAHAHA... Koszmary o BVB i trio z Polski już im współczuje...
    Biedny Ronaldo bezbożnikiem został nazwany, borajstwo...
    Xabi, ach Xabi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuuurcz haha :D O matko, jesteś rewelacyjna! Jak czyta się to opowiadanie (a przynajmniej ja tak mam) to cały czas mordka się cieszy. Myslałam, że Ronaldo w pewnym momencie wybuchnie jak zaczęła się rozmowa o Messim. Dobrze, że jakoś opanował emocje. Jestem ciekawa dalszych rozdziałów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh laski, szykujcie kaskę na nowy monitor, bo jak go tak dalej będę zapluwac. parskając smiechem, to na długo mi nie starczy:P Ogólnie. Padłam ze smiechu. Ij biedna ta nasza Polonia Dortmund,biedna, nie dośc że ograli RM to jeszcze w sny im włażą i spac nie dają. A zupa Brokułowa naprawde jest pyszna, tylko trzeba ja dobrze zrobic,:P oj usmiałam sie, usmiałam, informujcie koniecznie o nowym, i zapraszam do siebie. Fiolka wie gdzie :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Udało Wam się poprawić mi humor na samym początku dnia! To opowiadanie jest genialne, za każdym razem gdy je czytam na mojej twarzy automatycznie pojawia się banan :D Zapas majtek Cristiano i mydełko Szary Jeleń wymiata, a do tego koszmary z zawodnikami Borussi w roli głównej to mistrzostwo świata! Jesteście pierwszymi, którym udało się znacząco poprawić mi humor po odejściu Fergusona na emeryturę, oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się z Nicky. Poprawiłyście mi humor, choć dzień będzie totalnie beznadziejny. Ostatnia sytuacja - KUUUURCZ, haha, zamiast KURWA xD zawsze spoko!
    Czekam na nowość, nie każcie tak długo czekać xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Szary Jelen, haahha xd wycie Xabiego pod prysznicem tez mnie rozwalilo. Hahahha albo koszmary o BVB... padlam. Oh, biedne te nasze siostrzyczki, beda musialy sie napracowac w klasztorze. A rozmowa o Messim ? Biedny Cris, to go przesladuje. No i mam nadzieje ze Xabi wyleczy kurrrrrrrrcz xd pozdrawiam i czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział cudowny. Czytając płakałam ze śmiechu, mydło od Gucciego i polski szary jeleń xd Nie mogłam z Crisa :D
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahahah nie mogę już. genialne! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie nie nie. Nie proście abym to komentowała!

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiedziałabym, że mnie najbardziej rozwaliła rozmowa o Messim i koszulce dla papieża, ale z drugiej strony Szary Jeleń jest bardzo intrygujacy. I to śpiewanie Xabiego. Nie potrafię wybrać, wszystko tutaj jest genialne. :3
    Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. hahahahaha świetny rozdział ;) najlepszy jest Cris, jak narzeka. Jeszcze musi słuchać o Messim, jaki on to jest święty, wspaniały... hahaha ;) Genialnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ze śmiechu się poryczałam i wyglądam jak dupa wołowa, dzięki :D
    Najlepszy Ronaldo i jego koszmary, mydło od Gucciego. Genialne xD
    Padam do stóp i czekam z niecierpliwością na nowy! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Osz kurczę, popłakałam się ze śmiechu. Tyle pozytywnej energii, humoru jest w tym opowiadaniu, że czyta się z największą przyjemnością.
    Problemy sercowe Xabiego z czasem się rozwiążą, ale prym tu wiedzie Cris ;) Rozwalił mnie fakt, że Ronaldo to pewnie bezbożnik. Myślę, że coś w tym jest :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam do opowiadanie i tych wariatów :D Oni są genialni. Ciekawa jestem, jak oni przetrwają te trzy tygodnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdzialik powala:D Bardzo pozytywne opowiadanko, a te docinki piłkarzy... lałam ze śmiechu, aż mnie w domu pytali czy się dobrze czuję. Oby tak dalej:) Weny życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  16. "Kurrrrrrrrrr... Kurrrr... Kuuurrrcz mnie chyba złapał!"
    Genialne po prostu! Poryczałam się ze śmiechu! Przez cały rozdział się jakoś trzymałam, ale przy tej wypowiedzi Xabiego już nie dałam rady!

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiem, że się powtarzam, ale ja nie mogę już! Uwielbiam tego bloga i to się już chyba nigdy nie zmieni!
    Znakomity pomysł, a sceny wprost groteskowe!
    i taak, oni wcale nie znają się na piłce nożnej xd
    Ronaldo mnie rozbił swoim teksem, że nie będzie się mył szarym mydłem XD
    A rozmowa z matką o pobożnym Messim nieźle zdenerwowała piłkarzy, a szczególnie Cristiano XD
    Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam wszystkie części i czekam na kolejne. To opowiadanie jest rewelacyjne. Co chwila wybuchałam śmiechem. Świetny pomysł z wrzuceniem piłkarzy do klasztoru. I ten cały Ronaldo i jego obsesja na punkcie własnej osoby - idealnie takie zachowanie do niego pasuje. I oczywiście te ich teksty. Mogę się założyć, że jeszcze nie jedno odwalą. Będę tu zaglądać. Dodaję do linków :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne, świetne :D . Zaczęłam dzisiaj czytać i cały czas się śmiałam, macie fajne pomysły i wychodzi wam serio prześmiesznie. Najbardziej śmieszy mnie siostra Crista, jej zachowanie jest powalające :D . A te teksty... Padam ^^ . Czekam na kolejny rozdział.
    Jeśli możecie, informujcie mnie w spamie na http://corka-tajemnicy.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń